poniedziałek, 26 września 2016
Przypadkiem zbilansowany tekst
Zmieniłaś nazwisko? Wróciłam do własnego.
Dzierżawa była kosztowna. Nie stać na więcej.
Mieszkanie - ciasne, ale własne, chwytam powietrze,
aż trzeszczy klatka. Czasami na czynsz brakuje, ale
to lepsze od dzierżawy. Nie odrobisz.
Czasu straciłam, że nie pytaj! Nie stawiam pytań,
nie warto - straty to cena za odzyskiwanie.
Nie śmiej się - zapisałam je po stronie “ma”.
A po, wszystko się zbilansuje, w następnej
kolumnie, w kolejnym wierszu.
Głowę traci się cyklicznie i jest co dopisać -
taka matematyka - trochę rachowania kości -
utwardzanie szkieletu. Postawa, w której
pogłębia się oddech. Taki klimat, w którym ...
Bez ściemy! Mamy jasność twarzy. I czytelne imiona -
nieodmienne przez przypadki.
Dzierżawa była kosztowna. Nie stać na więcej.
Mieszkanie - ciasne, ale własne, chwytam powietrze,
aż trzeszczy klatka. Czasami na czynsz brakuje, ale
to lepsze od dzierżawy. Nie odrobisz.
Czasu straciłam, że nie pytaj! Nie stawiam pytań,
nie warto - straty to cena za odzyskiwanie.
Nie śmiej się - zapisałam je po stronie “ma”.
A po, wszystko się zbilansuje, w następnej
kolumnie, w kolejnym wierszu.
Głowę traci się cyklicznie i jest co dopisać -
taka matematyka - trochę rachowania kości -
utwardzanie szkieletu. Postawa, w której
pogłębia się oddech. Taki klimat, w którym ...
Bez ściemy! Mamy jasność twarzy. I czytelne imiona -
nieodmienne przez przypadki.
kategoria:
wiersze wolne i białe
|
0
X skomentowano
Pochwal(m)nie
Modlił się bardzo żarliwie Krzysio -
wymieniał dobre uczynki z dzisiaj:
1. Powiedział Kasi: "To nie przystoi,
czy ty się, Kasiu, Boga nie boisz!?"
2. Potem pouczył niegrzeczne dzieci,
że za grzech kara z Nieba przyleci.
3. Wytknął Agnieszce, że w tę niedzielę
w zbyt kusej sukni była w kościele;
4. Ance, że zamiast słuchać kazania,
nie mogła wstrzymać się od kichania.
...
I tak wymieniał chwalebne czyny,
aż głos usłyszał: "Przestań się winić
za połajanki i pouczania.
Wybaczę. Ale na przyszłość zważ na
fakt, że ja widzę kto siebie chwali,
miast chwalić Pana." I się oddalił.
wymieniał dobre uczynki z dzisiaj:
1. Powiedział Kasi: "To nie przystoi,
czy ty się, Kasiu, Boga nie boisz!?"
2. Potem pouczył niegrzeczne dzieci,
że za grzech kara z Nieba przyleci.
3. Wytknął Agnieszce, że w tę niedzielę
w zbyt kusej sukni była w kościele;
4. Ance, że zamiast słuchać kazania,
nie mogła wstrzymać się od kichania.
...
I tak wymieniał chwalebne czyny,
aż głos usłyszał: "Przestań się winić
za połajanki i pouczania.
Wybaczę. Ale na przyszłość zważ na
fakt, że ja widzę kto siebie chwali,
miast chwalić Pana." I się oddalił.
![]() |
Rzeźba ludowa - foto z sieci |
kategoria:
satyrycznie z rymem
|
0
X skomentowano
środa, 21 września 2016
para oczu
[...] a gdybym miłości nie miał [...]
nastałby spokój - taki, który męczy
o podanie ręki.
a wokół tyle rękawic - chłodnych
jak jesienne poranki; ciepłych
niczym zdarte futro.
nie miałbym skowyczeć komu -
po kryjomu - do nikogo o tym zimnie,
które we mnie
nijak się ocieplić nie chce. no a ręce -
ręka w rękę - moja w mojej;
szorstka w szorstkiej.
paliłbym w kominku drewnem - skrzyłby ogień
w parę oczu. i nie odbiłby nikt iskry,
spadłaby. i nic. po wszystkim.
nastałby spokój - taki, który męczy
o podanie ręki.
a wokół tyle rękawic - chłodnych
jak jesienne poranki; ciepłych
niczym zdarte futro.
nie miałbym skowyczeć komu -
po kryjomu - do nikogo o tym zimnie,
które we mnie
nijak się ocieplić nie chce. no a ręce -
ręka w rękę - moja w mojej;
szorstka w szorstkiej.
paliłbym w kominku drewnem - skrzyłby ogień
w parę oczu. i nie odbiłby nikt iskry,
spadłaby. i nic. po wszystkim.
kategoria:
wiersze wolne i białe
|
0
X skomentowano
i jak nie zrymować, no jak?!
***
moje - twoje, siebie - ciebie
i w wierszyku już jak w niebie?
rym do tędy mam w owędy,
a gdy zepnę się, to wszędy.
rytm zachowam, bo nie chowam
słów, co chciały się zrymować.
***
chcę grać w kości, a już ości
mnie powiodły do nicości.
dochowuję im wierności -
taki pęd mam do miłości.
przeczytałeś te śliczności?
gratuluję wytrwałości!
***
szczyt ekstazy,
czara wspomnień,
czeluść otchłani
i otchłań zapomnień!
kielich wzruszeń,
ból pokuszeń -
chyba zaraz się uduszę!!!
moje - twoje, siebie - ciebie
i w wierszyku już jak w niebie?
rym do tędy mam w owędy,
a gdy zepnę się, to wszędy.
rytm zachowam, bo nie chowam
słów, co chciały się zrymować.
***
chcę grać w kości, a już ości
mnie powiodły do nicości.
dochowuję im wierności -
taki pęd mam do miłości.
przeczytałeś te śliczności?
gratuluję wytrwałości!
***
szczyt ekstazy,
czara wspomnień,
czeluść otchłani
i otchłań zapomnień!
kielich wzruszeń,
ból pokuszeń -
chyba zaraz się uduszę!!!
kategoria:
satyrycznie z rymem
|
2
X skomentowano
wtorek, 20 września 2016
Bolesność
Cierpienie nie izoluje, bo jednoczy cierpiących
wspólnym mianownikiem boleści i bolączek -
nocami nieprzespanymi, strachem gdy włosy zjeża,
ratunkową nadzieją, bądź ukojeniem pacierza.
Łączy spazmami trwogi, myślą: świat nie rozumie...,
bilansem przeszłych miłości, ewidencjami sumień.
I łączy to spojrzenie - w nim błysk: już wiem co ważne.
Świat aż w miejscu zastyga - w tych oczach -
zanim odgadnie.
wspólnym mianownikiem boleści i bolączek -
nocami nieprzespanymi, strachem gdy włosy zjeża,
ratunkową nadzieją, bądź ukojeniem pacierza.
Łączy spazmami trwogi, myślą: świat nie rozumie...,
bilansem przeszłych miłości, ewidencjami sumień.
I łączy to spojrzenie - w nim błysk: już wiem co ważne.
Świat aż w miejscu zastyga - w tych oczach -
zanim odgadnie.
kategoria:
lirycznie z rymem
|
0
X skomentowano
Pod mostkiem
Tak bym chciała nostalgicznie i miłośnie...
wierszem toczyć subtelności metafory.
Być autorką delikatną, romantyczną,
lecz jest problem - nie zdołałam do tej pory
płynąć z wdziękiem, bez pośpiechu (Walc angielski).
Moje stopy wciąż pod biurkiem inne rytmy
niekobieco, wręcz marszowo wystukują,
no a palce - popędliwe - wciąż mi rym-cym!
Zastanawiam się - kobiety ile we mnie?
Taki konkret, że aż głupio jest mi nieco.
Wersy twarde jak orzechy kokosowe.
A pod mostkiem niewidocznie czasem drży coś.
Taka jestem, taka będę, trochę ostra;
mogę wydać wam się nawet gruboskórna.
Przez te stopy... romantyczność mi rujnują.
Muszę lubić siebie, bo ktoś musi, kurna!
wierszem toczyć subtelności metafory.
Być autorką delikatną, romantyczną,
lecz jest problem - nie zdołałam do tej pory
płynąć z wdziękiem, bez pośpiechu (Walc angielski).
Moje stopy wciąż pod biurkiem inne rytmy
niekobieco, wręcz marszowo wystukują,
no a palce - popędliwe - wciąż mi rym-cym!
Zastanawiam się - kobiety ile we mnie?
Taki konkret, że aż głupio jest mi nieco.
Wersy twarde jak orzechy kokosowe.
A pod mostkiem niewidocznie czasem drży coś.
Taka jestem, taka będę, trochę ostra;
mogę wydać wam się nawet gruboskórna.
Przez te stopy... romantyczność mi rujnują.
Muszę lubić siebie, bo ktoś musi, kurna!
kategoria:
lirycznie z rymem
|
0
X skomentowano
czwartek, 15 września 2016
W stanie wolnym
Prawda ma się dobrze.
Służy jej cichy zakątek -
z dala od roszczeń.
Wieczna singielka bez wyboru
chowa połowę twarzy.
A głupcy jej szlachetny profil
mylą ze szczerością.
Służy jej cichy zakątek -
z dala od roszczeń.
Wieczna singielka bez wyboru
chowa połowę twarzy.
A głupcy jej szlachetny profil
mylą ze szczerością.
![]() |
Kobieta z rodziny cesarskiej jako Diana, 1 połowa I w. CE |
kategoria:
w miniaturze
|
0
X skomentowano
środa, 14 września 2016
Ze zlotowiskiem w tle
![]() |
http://www.gawex.pl/wiadomosci/wydarzenia/1741/Zapusc-zurawia |
Chłody poranków spełzają w południe.
Słońce, jak grzejnik, dla mnie - ciepłolubnej,
nim się obróci pod wieczór na pięcie
i czmychnie. Wrzesień tego roku łaskaw.
Sandały służą, w szafie barwy kwiatów
na etaminach, lninie, choć na karku
przysiadł październik i wesoło parska:
- Hej!"Nie dokazuj, miła, nie dokazuj...!"
Szykuj stosowne wełniane okrycia,
lato przeminie wraz z kawałkiem życia.
Ty coraz lżejsza od swego bagażu
pęczniejącego kolejnymi laty.
Zima pochłonie żółcie i szkarłaty
i z drzew,
i z szafy.
Nie dokazuj, policz
żurawie w polu
i zmarszczki na czole.
kategoria:
lirycznie z rymem
|
0
X skomentowano
poniedziałek, 12 września 2016
Niby nie dramat
PROLOG
Co się zaczyna, ma i koniec.
I nawet prolog zwieńczy kropka.
Więc zamaszyście (kto zabroni?)!
Pora rozpocząć pierwszą zwrotkę.
ROZWINIĘCIE
Uwijam się, by rzecz rozwinąć -
czas rzeczywisty mnie pogania.
Akcja, im bardziej dynamiczna,
tym szybciej zbliża do zmierzchania
faktów, mgnień, zdarzeń. Kres fabuły.
Zostają puste krajobrazy,
w których bohater nić rozwijał,
zanim ów kres go unieważnił.
Na pierwszym planie tylko cisza,
bezczas - scenariusz się wypalił.
Na kliszy... przecież nie ma kliszy -
plan pierwszy znika. I co dalej?
EPILOG
Pamiętasz jeszcze, gdy wyznałeś...?
Przyjęłam dźwięk z niedowierzaniem.
Trudno uwierzyć - zapominam...
Na końcu jest opamiętanie.
Co się zaczyna, ma i koniec.
I nawet prolog zwieńczy kropka.
Więc zamaszyście (kto zabroni?)!
Pora rozpocząć pierwszą zwrotkę.
ROZWINIĘCIE
Uwijam się, by rzecz rozwinąć -
czas rzeczywisty mnie pogania.
Akcja, im bardziej dynamiczna,
tym szybciej zbliża do zmierzchania
faktów, mgnień, zdarzeń. Kres fabuły.
Zostają puste krajobrazy,
w których bohater nić rozwijał,
zanim ów kres go unieważnił.
Na pierwszym planie tylko cisza,
bezczas - scenariusz się wypalił.
Na kliszy... przecież nie ma kliszy -
plan pierwszy znika. I co dalej?
EPILOG
Pamiętasz jeszcze, gdy wyznałeś...?
Przyjęłam dźwięk z niedowierzaniem.
Trudno uwierzyć - zapominam...
Na końcu jest opamiętanie.
kategoria:
lirycznie z rymem
|
0
X skomentowano
Limeryki albo babki piaskowe
Babka musztrowana
Cenię mą wolność, no i basta! -
z Warszawy rzekła raz niewiasta. -
gromkich rozkazów mam dość,
zrobię więc tobie na złość! -
Chochlę musztardy wlała do ciasta.
Ciasto "Cesarskie oko"
Gospodyni z Kupisk Starych
wrzeszczy: to są moje gary!
Ja w nich warzę -
piekę, smażę.
Ty na spacer, marsz, Cezary!
Napoleonka z miętą
Raz gospodyni z Paryża na Święta
chciała ugościć, serwując udzięta.
Ksywę miała Bouparte,
ale ciacho...! Grzechu warte!
Jej party zatem invité popamięta!
Cenię mą wolność, no i basta! -
z Warszawy rzekła raz niewiasta. -
gromkich rozkazów mam dość,
zrobię więc tobie na złość! -
Chochlę musztardy wlała do ciasta.
Ciasto "Cesarskie oko"
Gospodyni z Kupisk Starych
wrzeszczy: to są moje gary!
Ja w nich warzę -
piekę, smażę.
Ty na spacer, marsz, Cezary!
Napoleonka z miętą
Raz gospodyni z Paryża na Święta
chciała ugościć, serwując udzięta.
Ksywę miała Bouparte,
ale ciacho...! Grzechu warte!
Jej party zatem invité popamięta!
kategoria:
limeryki
|
0
X skomentowano
Limeryki z zawodu
Tautologiczny paradoks
Pyta raz urzędniczka z Krakowa,
jak powinna się dzisiaj zachować:
- Mam być miła, czy szczera?
- Miej, kobieto, bajera,
zwłaszcza, gdy prawdy żąda szefowa.
Fikcja literacka
Pisarz w wojsku dowódcy raz rzecze,
że dokument ów nie jest od rzeczy.
Pisarz ma prawo łgać,
na fantazję wszak stać
literata, co talent ma przecież.
Czarne pióro
Liryk z Chojnic gawronie miał pióro.
Fraszka więc wyszła spodeń ponura.
Mówią: "Fraszka - tragedia!"
Liryk: "To ci komedia!
Nie ma żartów z tą literaturą!"
Pyta raz urzędniczka z Krakowa,
jak powinna się dzisiaj zachować:
- Mam być miła, czy szczera?
- Miej, kobieto, bajera,
zwłaszcza, gdy prawdy żąda szefowa.
Fikcja literacka
Pisarz w wojsku dowódcy raz rzecze,
że dokument ów nie jest od rzeczy.
Pisarz ma prawo łgać,
na fantazję wszak stać
literata, co talent ma przecież.
Czarne pióro
Liryk z Chojnic gawronie miał pióro.
Fraszka więc wyszła spodeń ponura.
Mówią: "Fraszka - tragedia!"
Liryk: "To ci komedia!
Nie ma żartów z tą literaturą!"
kategoria:
limeryki
|
0
X skomentowano
czwartek, 8 września 2016
Bezwiednie
"Poeci nie zjawiają się przypadkiem",
a mnie się wiersz przytrafia z głupia frant,
gdy życiu, raz kolejny, jakąś cząstkę skradnę -
szczęśliwą, albo taką, którą trzeba by o kant...
Poeci, ach poeci, ci z tomików,
ci z lekcji o epokach, stylach, ars...,
czy życie was kolejno obdarzało szczodrze,
a może o kant... tłukło, jak w klawisze, ja?
Zwyczajni, niezwyczajni? Jedno pewne,
że słowa was kochały, tak jak ja,
gdy wasze wiersze wciąż powtarzam mimowolnie,
a słowa stoją w gardle i pęcznieje łza.
A teraz, ukochani poloniści,
dwa słowa do was właśnie teraz mkną:
nie bądźcie rzecznikami analizy ścisłej -
bezwiednie niech nad wierszem dłonie drżą.
kategoria:
lirycznie z rymem
|
0
X skomentowano
Liryk wiatrem podszyty
Wchłaniam ciebie, wietrze!
W sobie czuję przestrzeń -
z tobą mi rozleglej,
ty mi włosy czeszesz,
ty mi mgły rozwiewasz,
w uszy cicho śpiewasz.
Tulić cię nie muszę -
tyś jest wolnym duchem.
Grasz mi kołysanki,
potem do kochanki -
do fali leniwej,
by pieścić jej grzywę.
Nie jestem zazdrosna,
nie wołam byś został,
bo wrócisz, zakręcisz,
wyszumisz zaklęcia.
Ja przeklnę cię czasem,
zmęczona hałasem -
do ciszy na ploty
o wietrznych zalotach.
O wiecznych kłopotach.
Na usta pył złota...
Drzwi zamknę i okna -
ty hulaj samotnie.
Napęczniej ze złości
i w komin wleć w gości!
I wycisz, mnie ucisz...
Przeminę. Ty - wrócisz.
W sobie czuję przestrzeń -
z tobą mi rozleglej,
ty mi włosy czeszesz,
ty mi mgły rozwiewasz,
w uszy cicho śpiewasz.
Tulić cię nie muszę -
tyś jest wolnym duchem.
Grasz mi kołysanki,
potem do kochanki -
do fali leniwej,
by pieścić jej grzywę.
Nie jestem zazdrosna,
nie wołam byś został,
bo wrócisz, zakręcisz,
wyszumisz zaklęcia.
Ja przeklnę cię czasem,
zmęczona hałasem -
do ciszy na ploty
o wietrznych zalotach.
O wiecznych kłopotach.
Na usta pył złota...
Drzwi zamknę i okna -
ty hulaj samotnie.
Napęczniej ze złości
i w komin wleć w gości!
I wycisz, mnie ucisz...
Przeminę. Ty - wrócisz.
kategoria:
lirycznie z rymem
|
0
X skomentowano
Struna poszarpana przez kwadranse
Nie lubię poniedziałków, zwłaszcza dzisiejszego.
Do północy zostało piętnaście kwadransów.
Na liryzm się nie zbiera, gdy przecieram oczy,
porażona odłamkiem seryjnych niuansów.
W obronie wzrok wyostrzam,
sama znowu ostra.
I oschła, i jak struna, i jak nie kobieta,
bo kobieta jest wiotka, a ja... Taka - nie tak.
Do jutra może zmięknę, ocieplę się, zgłaszczę...
Kwadranse do północy... Ogrzeję się. Płaszczem.
Do północy zostało piętnaście kwadransów.
Na liryzm się nie zbiera, gdy przecieram oczy,
porażona odłamkiem seryjnych niuansów.
W obronie wzrok wyostrzam,
sama znowu ostra.
I oschła, i jak struna, i jak nie kobieta,
bo kobieta jest wiotka, a ja... Taka - nie tak.
Do jutra może zmięknę, ocieplę się, zgłaszczę...
Kwadranse do północy... Ogrzeję się. Płaszczem.
![]() |
źródło: http://katowice.wyborcza.pl/katowice/1,35018,18182856,Wszystkie_ kobiety_Witkacego__Macie_czas_do_konca_sierpnia_.html |
kategoria:
lirycznie z rymem
|
0
X skomentowano
niedziela, 4 września 2016
wpół do siebie
smartfon zwariował - minuty na wyświetlaczu
spieszą się bardziej, niż czas na...
godzilla glass hartuje każdą sekundę, minutę,
a ja wciąż niegotowa - mięknę w poszukiwaniu
sprzyjających okoliczności [bo jak cię widzą,
tak musisz wyglądać?]
spieszę się bardziej od wspomnianych sekund.
przeciągam palcem po szkle i wygwizduję
kwadranse [dance makabre czasu zjeża fryzurę
drapieżniej niż żel - ekstra strong]
i jak zwykle - za pięć dwunasta do celu
zapisanego w ustawieniach.
spieszą się bardziej, niż czas na...
godzilla glass hartuje każdą sekundę, minutę,
a ja wciąż niegotowa - mięknę w poszukiwaniu
sprzyjających okoliczności [bo jak cię widzą,
tak musisz wyglądać?]
spieszę się bardziej od wspomnianych sekund.
przeciągam palcem po szkle i wygwizduję
kwadranse [dance makabre czasu zjeża fryzurę
drapieżniej niż żel - ekstra strong]
i jak zwykle - za pięć dwunasta do celu
zapisanego w ustawieniach.
kategoria:
wiersze wolne i białe
|
0
X skomentowano
sobota, 3 września 2016
motto, które wpadło z powietrzem
usłyszałam, że już nie ma w życiu celu,
nic nie wyszło, zatem po co i dla kogo.
że bez sensu się kołatać zamiast przeżyć...
więc zjeżyłam się, zerkając nań złowrogo.
bo, do jasnej ciasnej, cel jest w tych stwierdzeniach -
a właściwie w znalezieniu antytezy.
(tu już szukam stosownego odwrócenia -
przecież motto w takich kwestiach mieć należy).
w międzyczasie poszłam upust dać zjeżeniu -
aż po filtr wentylowałam chwilkę sprzeciw.
bo na diabła się poddawać zrozpaczeniu,
ja tam wolę rzucić tekst, że jakoś leci
i że nie jest nigdy tak, żeby nie było.
i że radzę sobie nawet, gdy nie radzę.
a na brak miłości - potencjalna miłość -
no i zawsze mam to zdanie na uwadze:
nie obiecał nikt, że będzie prosto, łatwo.
jest jak musi lub jak sobie uwarzyłam -
za plecami ciągnie się na smyczy zaszłość,
a ja zbieram w sobie (choćby wątłe) siły.
i na przekór, i do przodu, na złość fatum!
cel: nie poddam się, bo czemu, skoro jeszcze
czuję opór w sobie, pamięć woni fartu.
w nozdrza wpada życiodajny haust powietrza.
po tym hauście odnajduję wreszcie myśl,
którą toczę jak armatę (warto żyć!):
"A gdy serce twe przytłoczy
myśl - nie warto,
z łez ocieraj cudze oczy,
chociaż twoich nie otarto"*
-----------------------------------------------------------
*M. Konopnicka
nic nie wyszło, zatem po co i dla kogo.
że bez sensu się kołatać zamiast przeżyć...
więc zjeżyłam się, zerkając nań złowrogo.
bo, do jasnej ciasnej, cel jest w tych stwierdzeniach -
a właściwie w znalezieniu antytezy.
(tu już szukam stosownego odwrócenia -
przecież motto w takich kwestiach mieć należy).
w międzyczasie poszłam upust dać zjeżeniu -
aż po filtr wentylowałam chwilkę sprzeciw.
bo na diabła się poddawać zrozpaczeniu,
ja tam wolę rzucić tekst, że jakoś leci
i że nie jest nigdy tak, żeby nie było.
i że radzę sobie nawet, gdy nie radzę.
a na brak miłości - potencjalna miłość -
no i zawsze mam to zdanie na uwadze:
nie obiecał nikt, że będzie prosto, łatwo.
jest jak musi lub jak sobie uwarzyłam -
za plecami ciągnie się na smyczy zaszłość,
a ja zbieram w sobie (choćby wątłe) siły.
i na przekór, i do przodu, na złość fatum!
cel: nie poddam się, bo czemu, skoro jeszcze
czuję opór w sobie, pamięć woni fartu.
w nozdrza wpada życiodajny haust powietrza.
po tym hauście odnajduję wreszcie myśl,
którą toczę jak armatę (warto żyć!):
"A gdy serce twe przytłoczy
myśl - nie warto,
z łez ocieraj cudze oczy,
chociaż twoich nie otarto"*
-----------------------------------------------------------
*M. Konopnicka
kategoria:
lirycznie z rymem
|
0
X skomentowano
piątek, 2 września 2016
kolacja na trawie - impresja z roznegliżowanym motywem
będzie inteligentny - bystry wzrok,
a ja fantazyjnie podeprę ręką czoło.
kiedy należy, zamyśli się,
kiedy indziej zaśmieje
(angielski humor - moje wykonanie).
a kiedy obejmie,
będę jak pestka - cała w miąższu,
ewentualnie w skowronkach,
choć pora na słowiki.
na kolację pozjadamy z rąk
wszystkie niebieskie migdały.
a potem dotrzemy
do wylęgarni odważnych snów i słów,
które upadną w trawę -
rozebraną do rosołu.
a ja fantazyjnie podeprę ręką czoło.
kiedy należy, zamyśli się,
kiedy indziej zaśmieje
(angielski humor - moje wykonanie).
a kiedy obejmie,
będę jak pestka - cała w miąższu,
ewentualnie w skowronkach,
choć pora na słowiki.
na kolację pozjadamy z rąk
wszystkie niebieskie migdały.
a potem dotrzemy
do wylęgarni odważnych snów i słów,
które upadną w trawę -
rozebraną do rosołu.
![]() |
Foto znalezione w sieci |
kategoria:
wiersze wolne i białe
|
0
X skomentowano
powroty
nie wychodź ze zdumienia.
to jedyne
swojskie miejsce na świecie - wraca się
jak do domu, bo najlepiej poczuć
pod stopami grunt - wydeptany, pewny.
drzwi otwarte dla swoich. własna ojczyzna -
mała, ale dbała o pokój pomiędzy ścianami.
swojskie miejsce na świecie - wraca się
jak do domu, bo najlepiej poczuć
pod stopami grunt - wydeptany, pewny.
drzwi otwarte dla swoich. własna ojczyzna -
mała, ale dbała o pokój pomiędzy ścianami.
![]() |
http://fr.123rf.com/clipart-vector/stencil.html?mediapopup=10318455 |
kategoria:
wiersze wolne i białe
|
0
X skomentowano
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Kategorie
- a tak plagiatuja!!!!!!!!! (1)
- absurdalia (13)
- aforyzmy (9)
- autorskie recytacje (4)
- bajkolandia - wiersze da dzieci (10)
- Cykl liryczny "Mój świecie" (7)
- Cykl monologów: Skype me! (17)
- cykl: Trudne kobiety (10)
- erekcjato (7)
- fraszki (8)
- limeryki (22)
- lirycznie z rymem (168)
- proza (32)
- Przeklad(y) (5)
- recenzje - słowa wstępne (2)
- satyrycznie z rymem (40)
- tautogram (5)
- teksty piosenek (41)
- villanella (5)
- w miniaturze (59)
- wiersze wolne i białe (213)
- z rymem (53)
Archiwum
- czerwca (1)
- września (3)
- lutego (2)
- kwietnia (1)
- marca (1)
- października (2)
- sierpnia (3)
- lipca (3)
- czerwca (5)
- maja (1)
- kwietnia (4)
- marca (1)
- lutego (2)
- stycznia (13)
- grudnia (8)
- listopada (12)
- października (14)
- września (18)
- sierpnia (14)
- lipca (2)
- czerwca (4)
- maja (2)
- kwietnia (3)
- marca (9)
- lutego (2)
- stycznia (3)
- grudnia (1)
- listopada (4)
- października (1)
- września (6)
- sierpnia (5)
- lipca (7)
- czerwca (11)
- maja (10)
- kwietnia (33)
- marca (21)
- lutego (6)
- stycznia (11)
- grudnia (13)
- listopada (6)
- października (12)
- września (11)
- sierpnia (20)
- lipca (10)
- czerwca (1)
- maja (13)
- kwietnia (19)
- marca (17)
- lutego (17)
- stycznia (16)
- grudnia (11)
- listopada (2)
- października (1)
- września (8)
- lipca (1)
- czerwca (8)
- maja (9)
- kwietnia (14)
- marca (7)
- lutego (8)
- stycznia (14)
- grudnia (12)
- listopada (13)
- października (10)
- września (10)
- sierpnia (1)
- lipca (8)
- czerwca (4)
- maja (6)
- kwietnia (10)
- marca (17)
- lutego (4)
- stycznia (10)
- grudnia (12)
- listopada (8)
- października (17)
- września (28)
- sierpnia (6)
- lipca (5)
- czerwca (11)
- maja (15)
- kwietnia (59)
Obsługiwane przez usługę Blogger.