wtorek, 17 maja 2011
Kostium, czy garnitur?
Wyciągnęła z szafy stary płaszcz w kolorze kawy z mlekiem
- Ależ nie cierpię tego klasycznego, tuzinkowego kroju! Czuję się jakbym nie miała na sobie niczego, co by mnie wyrózniało, co by krzyczało:
- Oto Ona! To jej styl i sposób bycia, życia.., to Ona, a nie ktoś zuniformizowany, wtopiony w tło.
Ale cóż? Chłód poranka wymagał jakiej takiej "okryjbiedy", a stara ulubiona kurtka khaki z olbrzymim nieforemnym kapturem nie nadawała się na oficjalną wizytę w firmie, w której miała nadzieję dostać pracę.
Myśl o oficjalności, o rozmowie kwalifikacyjnej, dosłownie ją zmroziła, więc czym prędzej otuliła się połami płaszcza i owinęła wokół szyi kaszmirowy szal. Nerwowo bawiąć się frędzlami zerkała przez okno, czy nie nadjeżdża zamówiona taksówka.
- Dobrze, że nigdy nie pocą mi się dłonie. - Przecież to zburzyłoby idealne oficjalne przywitanie z potencjalnym pracodawcą. Byłaby zażenowana podaniem wilgotnej dłoni, zdradzającej nerwowość i brak opanowania. Mimo stresu zawsze umiała zapanować nad sobą, dobrać właściwe słowa, nałożyć nieskazitelny uśmiech i nawet rozsiąść się na odpowiednim krześle, na takim, które nie stoi gdzieś z boku, na peryferiach, które nie wskazuje, że jest osobą pozbawioną pewności siebie. Dobrze pamiętała szkolenia w swojej poprzedniej firmie dotyczące języka gestów. Była przygotowana do podjęcia metodycznej batalii o posadę.
Posady i wynagrodzenia bardzo potrzebowała, bo tkwiła w finansowym dołku, a sen z oczu spędzały jej raty hipotecznego kredytu i wszelkie bieżące i zaległe zobowiązania. Musi sobie poradzić! Nie ma innego wyjścia! Jest co prawda nie najmłodsza i na pewno konkurować jej przyjdzie z młodziutkimi, przebojowymi dziewczynami... Ale to nic - coraz częściej szefowie i kadrowcy doceniają osoby dojrzałe, które mają w sobie więcej poczucia odpowiedzialności, niż długonogie atrakcyjne małolaty.
Poradzi sobie!
....................................................................................
Weszła do poczekalni. Przed gabinetem kierownika czekało już kilka dziewczyn. Młode, pewne siebie, roześmiane. Rozmawiały półgłosem wymieniając swoje kwalifikacje, kursy i szkolenia... Któraś zapytała ją o wiek, o to czy ma dzieci, a skoro ma, to czy jest wystarczająco dyspozycyjna, by spełnić
oczekiwania potencjalnego pracodawcy... Odpowiedziała coś wymijająco, z widocznym dystansem. Dziewczyny miały na sobie, jak jedna mini spódniczki i obcisłe bluzeczki. W swoim klasycznym kostiumie i nieskazitelnie białej bluzce poczuła się nieswojo - jak dinozaur między współczesnymi gatunkami. Uruchomiła więc swój mechanizm "poprawiania samooceny" - zaczęła powtarzac frazę: "jesteś dojrzała, wiesz czego chcesz, masz do zaoferowania nie tylko wykształcenie, doświadczenie, ale i wysoki poziom odpowiedzialności, sumienności i samodyscypliny. Umiesz porozumiewać się z ludźmi, bo nie raz sprostałaś wyzwaniom w poprzednich zakładach pracy. Zawsze byłaś wzorowym pracownikiem, cenionym przez szefów."
Czekała na swoją kolej około godziny, lustrując twarze wychodzących z gabinetu konkurentek. Wychodziły pozornie zadowolone, ale gestykulacja utwierdzała ją w przekonaniu, że denerwują się, a ich pewność siebie cokolwiek stopniała. Któraś coś szepnęła o "wysokich wymaganiach", inna o "głupich pytaniach" i "czepialstwie"...
Weszła opanowana, z uśmiechem osoby znającej swoją wartość. I... Zdziwienie! Kierownikiem okazał się jej dawny znajomy ze szkolnych czasów! Od razu poczuła się lepiej i nieco wyluzowała. Napięcie opadło przy wspominkach i przy rozpuszczalnej kawie, którą na polecenie szefa przyniosła sekretarka. Miała nadzieję, że sytuacja jej sprzyja i że angaż ma w kieszeni. Przeciez "Gucio" (taką ksywkę miał w szkole kierownik) na pewno nie odeśle jej z kwitkiem. Wiedział przecież jak bardzo jest sumienna i zdolna.
Czas upływał w przyjaznej atmosferze. Co chwila wybuchali beztroskim śmiechem. Gucio wyrażał się o niej w samych superlatywach. Była pewna, że ma tę pracę. Na koniec rozmowy, kiedy filiżanki były puste, odezwał się:
- Wiesz, Gosiu, z chęcią zatrudniłbym cię, gdyby nie moje zasady. Nigdy nie daję zatrudnienia znajomym, bo nie sprzyja to interesom firmy. Muszę stawiać ludziom wysoko poprzeczkę. I muszę egzekwować wypełnianie obowiązków. Mam nadzieję, że rozumiesz..? Żadna inna kandydatka nie ma tak świetnych jak ty atutów, ale...
- Chyba jednak nie rozumiem... Nie chcę być zarozumiała, ale swoją wartość znam, a od ciebie nie oczekuję żadnych forów, taryf ulgowych, ani pobłazliwości. Nawet przez chwilę taka myśl nie postała w mojej głowie. Znasz mnie i wiesz, że zawsze byłam solidna i nigdy nie traktowałam lekko obowiązków. Nie czaruj więc i mów, o co tak naprawdę chodzi..!?
Nastąpiła chwila milczenia. Gucio potarł czoło, siegnął po długopis.., odłożył na miejsce... Szukał czegoś wzrokiem na półce unikając spojrzenia w oczy koleżanki.
- Dobrze...Stawiasz mnie pod ścianą, więc zdradzę ci moją kolejną zasadę - nade wszystko cenię fachowość i kwalifikacje.., ale... ubrane w spodnie..!
Oniemiała...Nie spodziewała się takiego tłumaczenia. Opanowanie diabli wzięli i odparowała:
- Dzięki wielkie, że poświęciłeś mi tyle czasu... Cennego czasu... Zatem w rewanżu pozwól sobie pogratulować... szczerości. I jeszcze życzyć tobie, aby w owe cenne spodnie był ubrany ktoś z jajami! Niezależnie od płci!
- Ależ nie cierpię tego klasycznego, tuzinkowego kroju! Czuję się jakbym nie miała na sobie niczego, co by mnie wyrózniało, co by krzyczało:
- Oto Ona! To jej styl i sposób bycia, życia.., to Ona, a nie ktoś zuniformizowany, wtopiony w tło.
Ale cóż? Chłód poranka wymagał jakiej takiej "okryjbiedy", a stara ulubiona kurtka khaki z olbrzymim nieforemnym kapturem nie nadawała się na oficjalną wizytę w firmie, w której miała nadzieję dostać pracę.
Myśl o oficjalności, o rozmowie kwalifikacyjnej, dosłownie ją zmroziła, więc czym prędzej otuliła się połami płaszcza i owinęła wokół szyi kaszmirowy szal. Nerwowo bawiąć się frędzlami zerkała przez okno, czy nie nadjeżdża zamówiona taksówka.
- Dobrze, że nigdy nie pocą mi się dłonie. - Przecież to zburzyłoby idealne oficjalne przywitanie z potencjalnym pracodawcą. Byłaby zażenowana podaniem wilgotnej dłoni, zdradzającej nerwowość i brak opanowania. Mimo stresu zawsze umiała zapanować nad sobą, dobrać właściwe słowa, nałożyć nieskazitelny uśmiech i nawet rozsiąść się na odpowiednim krześle, na takim, które nie stoi gdzieś z boku, na peryferiach, które nie wskazuje, że jest osobą pozbawioną pewności siebie. Dobrze pamiętała szkolenia w swojej poprzedniej firmie dotyczące języka gestów. Była przygotowana do podjęcia metodycznej batalii o posadę.
Posady i wynagrodzenia bardzo potrzebowała, bo tkwiła w finansowym dołku, a sen z oczu spędzały jej raty hipotecznego kredytu i wszelkie bieżące i zaległe zobowiązania. Musi sobie poradzić! Nie ma innego wyjścia! Jest co prawda nie najmłodsza i na pewno konkurować jej przyjdzie z młodziutkimi, przebojowymi dziewczynami... Ale to nic - coraz częściej szefowie i kadrowcy doceniają osoby dojrzałe, które mają w sobie więcej poczucia odpowiedzialności, niż długonogie atrakcyjne małolaty.
Poradzi sobie!
....................................................................................
Weszła do poczekalni. Przed gabinetem kierownika czekało już kilka dziewczyn. Młode, pewne siebie, roześmiane. Rozmawiały półgłosem wymieniając swoje kwalifikacje, kursy i szkolenia... Któraś zapytała ją o wiek, o to czy ma dzieci, a skoro ma, to czy jest wystarczająco dyspozycyjna, by spełnić
oczekiwania potencjalnego pracodawcy... Odpowiedziała coś wymijająco, z widocznym dystansem. Dziewczyny miały na sobie, jak jedna mini spódniczki i obcisłe bluzeczki. W swoim klasycznym kostiumie i nieskazitelnie białej bluzce poczuła się nieswojo - jak dinozaur między współczesnymi gatunkami. Uruchomiła więc swój mechanizm "poprawiania samooceny" - zaczęła powtarzac frazę: "jesteś dojrzała, wiesz czego chcesz, masz do zaoferowania nie tylko wykształcenie, doświadczenie, ale i wysoki poziom odpowiedzialności, sumienności i samodyscypliny. Umiesz porozumiewać się z ludźmi, bo nie raz sprostałaś wyzwaniom w poprzednich zakładach pracy. Zawsze byłaś wzorowym pracownikiem, cenionym przez szefów."
Czekała na swoją kolej około godziny, lustrując twarze wychodzących z gabinetu konkurentek. Wychodziły pozornie zadowolone, ale gestykulacja utwierdzała ją w przekonaniu, że denerwują się, a ich pewność siebie cokolwiek stopniała. Któraś coś szepnęła o "wysokich wymaganiach", inna o "głupich pytaniach" i "czepialstwie"...
Weszła opanowana, z uśmiechem osoby znającej swoją wartość. I... Zdziwienie! Kierownikiem okazał się jej dawny znajomy ze szkolnych czasów! Od razu poczuła się lepiej i nieco wyluzowała. Napięcie opadło przy wspominkach i przy rozpuszczalnej kawie, którą na polecenie szefa przyniosła sekretarka. Miała nadzieję, że sytuacja jej sprzyja i że angaż ma w kieszeni. Przeciez "Gucio" (taką ksywkę miał w szkole kierownik) na pewno nie odeśle jej z kwitkiem. Wiedział przecież jak bardzo jest sumienna i zdolna.
Czas upływał w przyjaznej atmosferze. Co chwila wybuchali beztroskim śmiechem. Gucio wyrażał się o niej w samych superlatywach. Była pewna, że ma tę pracę. Na koniec rozmowy, kiedy filiżanki były puste, odezwał się:
- Wiesz, Gosiu, z chęcią zatrudniłbym cię, gdyby nie moje zasady. Nigdy nie daję zatrudnienia znajomym, bo nie sprzyja to interesom firmy. Muszę stawiać ludziom wysoko poprzeczkę. I muszę egzekwować wypełnianie obowiązków. Mam nadzieję, że rozumiesz..? Żadna inna kandydatka nie ma tak świetnych jak ty atutów, ale...
- Chyba jednak nie rozumiem... Nie chcę być zarozumiała, ale swoją wartość znam, a od ciebie nie oczekuję żadnych forów, taryf ulgowych, ani pobłazliwości. Nawet przez chwilę taka myśl nie postała w mojej głowie. Znasz mnie i wiesz, że zawsze byłam solidna i nigdy nie traktowałam lekko obowiązków. Nie czaruj więc i mów, o co tak naprawdę chodzi..!?
Nastąpiła chwila milczenia. Gucio potarł czoło, siegnął po długopis.., odłożył na miejsce... Szukał czegoś wzrokiem na półce unikając spojrzenia w oczy koleżanki.
- Dobrze...Stawiasz mnie pod ścianą, więc zdradzę ci moją kolejną zasadę - nade wszystko cenię fachowość i kwalifikacje.., ale... ubrane w spodnie..!
Oniemiała...Nie spodziewała się takiego tłumaczenia. Opanowanie diabli wzięli i odparowała:
- Dzięki wielkie, że poświęciłeś mi tyle czasu... Cennego czasu... Zatem w rewanżu pozwól sobie pogratulować... szczerości. I jeszcze życzyć tobie, aby w owe cenne spodnie był ubrany ktoś z jajami! Niezależnie od płci!
kategoria:
proza
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kategorie
- a tak plagiatuja!!!!!!!!! (1)
- absurdalia (13)
- aforyzmy (9)
- autorskie recytacje (4)
- bajkolandia - wiersze da dzieci (10)
- Cykl liryczny "Mój świecie" (7)
- Cykl monologów: Skype me! (17)
- cykl: Trudne kobiety (10)
- erekcjato (7)
- fraszki (8)
- limeryki (22)
- lirycznie z rymem (168)
- proza (32)
- Przeklad(y) (5)
- recenzje - słowa wstępne (2)
- satyrycznie z rymem (40)
- tautogram (5)
- teksty piosenek (41)
- villanella (5)
- w miniaturze (59)
- wiersze wolne i białe (213)
- z rymem (53)
Archiwum
- czerwca (1)
- września (3)
- lutego (2)
- kwietnia (1)
- marca (1)
- października (2)
- sierpnia (3)
- lipca (3)
- czerwca (5)
- maja (1)
- kwietnia (4)
- marca (1)
- lutego (2)
- stycznia (13)
- grudnia (8)
- listopada (12)
- października (14)
- września (18)
- sierpnia (14)
- lipca (2)
- czerwca (4)
- maja (2)
- kwietnia (3)
- marca (9)
- lutego (2)
- stycznia (3)
- grudnia (1)
- listopada (4)
- października (1)
- września (6)
- sierpnia (5)
- lipca (7)
- czerwca (11)
- maja (10)
- kwietnia (33)
- marca (21)
- lutego (6)
- stycznia (11)
- grudnia (13)
- listopada (6)
- października (12)
- września (11)
- sierpnia (20)
- lipca (10)
- czerwca (1)
- maja (13)
- kwietnia (19)
- marca (17)
- lutego (17)
- stycznia (16)
- grudnia (11)
- listopada (2)
- października (1)
- września (8)
- lipca (1)
- czerwca (8)
- maja (9)
- kwietnia (14)
- marca (7)
- lutego (8)
- stycznia (14)
- grudnia (12)
- listopada (13)
- października (10)
- września (10)
- sierpnia (1)
- lipca (8)
- czerwca (4)
- maja (6)
- kwietnia (10)
- marca (17)
- lutego (4)
- stycznia (10)
- grudnia (12)
- listopada (8)
- października (17)
- września (28)
- sierpnia (6)
- lipca (5)
- czerwca (11)
- maja (15)
- kwietnia (59)
Obsługiwane przez usługę Blogger.
0 X skomentowano:
Prześlij komentarz