czwartek, 21 lipca 2011

E-pistoła

Piszę do Ciebie list. Wiesz, taki przeżytek - kartka, skrzypi stalówka...
Dziwne... Nie bębni klawiatura, ekran wylizuje psina - śliniąc się ożywia
scenerię. Bezużyteczna mysz bez oczu patrzy na mnie z wyrzutem.

Piszę ten list. Dziwne - nawet nie zapomniałam, jak kartka chłodzi dłoń.
Pochylam litery. Ostry kąt kursywy przecina biel.

Dziwne, że pamiętam staroświecki zapach atramentu i wiem jak zapisać emocje, nie mówiąc: dwukropek, myślnik, nawias... nakręca się nastrój, jak kiedyś w szkole. (No wiesz - ten stary budynek, w którym po raz pierwszy /cmok-cmok/  ).

Piszę, a Ty przeczytaj: czytanie tekstu ze zrozumieniem, to podstawowa
umiejętność kiedyś nabyta. Okazuje się, że nadal potrafię i nie boli kaligrafia. Czcionka kroi się jak masło.

Wszystko okazuje się proste.
Poza dotarciem na pocztę  / Login - haslo - error/ 
(!!!).


.
Pozdrawiam

Twoja

~muszka_w_sieci 


poniedziałek, 18 lipca 2011

ułudy

wpatrzeni w ekranu kolorowe wzory.
wesołe mrugnięcia mkną w zasięgu dłoni -
czekają sposobu, by w tym maratonie
szczęśliwe okruchy chociaż raz dogonić.

muzyka spod palców płynie ponad czasem,
ponad zdarzeń ciągiem (tych niehołubionych),
ponad wszelki uzus, uznany porządek.
rytm i puls szaleńczo kołaczą się w skroniach.

a za oknem spokój - zwykłe zmiany aury.
plecie się pogody poplątana mapa.
złudne migotania i przymus pogoni,
jak wiatr, który rządzi skrzydłami wiatraka.
niedziela, 17 lipca 2011

Bubel, nie bubel, ale...

Nie wiedziała czym zająć ręce, chociaż robota się w nich paliła i zajęcia nie brakowało. Mechaniczne gesty, rutyna, nienaganne w oszczędności ruchy... Głowa też nie znajdowała zatrudnienia. Ziemniaki obierały się same, sól wsypywała się od niechcenia, a kurek gazowej kuchenki przekręcał się samoczynnie.
Czajnik zagwizdał, alarmując, że czas zalać kawę - jak zwykle trzy czwarte szklanki i ani kropli więcej. Potem cukier - niepełna łyżeczka, taka w sam raz dla lubiącej słodko-niesłodki smak naparu. Mleko, jak ulał, zajęło wolną przestrzeń w naczyniu.

No i kawa na ławę. Ulubiony, a właściwie znienawidzony serial. Przecież nie da się pominąć kolejnego odcinka nienawiści o banalnie brzmiącym tytule: "Miłość, czyli opowieść prawdziwa". Znowu ta sama naiwna bohaterka, głupia jak but i ta druga - groteskowo wredna, podstępna i wyzuta z przyzwoitości. No i (Boże pomiłuj!) - beznadziejny kochaś, którego iloraz inteligencji oślepiał go niczym latarka w nocy. Nie widział, bidula, że ktoś robi go w bambuko, a kto inny spogląda bawolim wzrokiem w jego zajebiste oczy. W romansach z intrygą ma być tak właśnie i już!

Kawa przestygła wystarczająco, by sączyć ją niespiesznymi łykami i przegryzać słonymi paluszkami. Wszystko pod kontrolą jak zwykle. Poza pulsem spoczynkowym - 110 na minutę - dawał oznaki życia i wymykania się spod kontroli. Bo kontrola to śmierć, to powolna agonia. Niech choć serce szaleje jak wariat pełen sił witalnych!

W TV scena w szpitalu, jakieś róże, rosół w termosie i lekarz odbiegający od zwyczajowej normy bezdusznego typka, czekającego na nieadresowaną kopertę.
Kawa już w połowie zutylizowana.
Następna scena pod gabinetem lekarskim. Wyżej wspomniana wredna małpa udaje zatroskaną przyjaciółkę. Wiedźma! Skąd w ludziach tyle wyrafinowania!? Końcówka kawy gorzej smakuje, ale za to ostatnia kropla mile pieści podniebienie.
Koniec jest najlepszy: Kochaś tuli zapłakaną, zatroskaną "przyjaciółkę". Debil! Gdzie ma oczy!? Myśli chyba wymiękającą częścią ciała!?
Ale przecież to normalne u facetów, kiedy jakaś wiedźma wyceluje!

Ku... mać! Prąd zabrali!!! I nie wiadomo, czy pocałował ją namiętnie, czy po przyjacielsku! Shit! Przed południem na drugi dzień będzie powtórka. Tego nie może przegapić! Wystarczy, że przegapiła życie stojąc w kolejce po bubel pt.: „Szczęście”.
sobota, 16 lipca 2011

stalowe statuetki (zabawa słowna - ST)

statyką sterów
straszą stare statki
stabilnie stojące
stropione starością
stałość strzeże statusu
stężał stereotyp

stygmat starzenia
stroi stargane struny

stawiam starannie stopy
strwożona stygnięciem stali

stopię strach
stoicką strofą
strącę statuetki
środa, 6 lipca 2011

Myśli w kolorze blond - 2




Gdy się zagubisz, szukaj drogowskazu w oczach otaczających Cię ludzi - to najskuteczniejsza droga do odnalezienia własnego "ja".

***

Nie istnieje "własna prawda" - prawda nie cierpi przynależności. Wolność leży w jej naturze.

***

Myśląc wyłącznie o sobie, lądujesz na bezludnej wyspie
w towarzystwie nudnego, marudnego gościa.

***

Tolerancja dla własnych wad rodzi akceptację regresu.

***

Egocentryk pyta: Dlaczego MNIE to spotkało?
Egoista: Dlaczego to nie spotkało KOGOŚ INNEGO?
Altruista nie stawia pytań.

***

Leniwy trwoni energię na wyszukiwanie przeszkód. Pracowity inwestuje ją w pokonywanie trudności.

***
Głośno mówią zazwyczaj ci, którzy chcą zagłuszyć swoje własne wątpliwości.

***

Silna osobowość nie ginie ani w tłumie, ani w lesie; wszędzie potrafi się znaleźć.
Obsługiwane przez usługę Blogger.