niedziela, 29 maja 2011

Fraszki damsko - męskie

Żyłka

Wędkarz z niego fachowy!
Na haczyku... białogłowy!

Pomyłka

Pani rzecze: Stop! Pomyłka!
On zaś w duchu myśli: Zmyłka..!

Farciarz

Do kobiet miał szczęścia wiele,
aż się skończyło... w kościele!
Teraz krzyżem przed ołtarzem,
aby cofnąć przebieg zdarzeń!

Consensus

Byli zgodni w jednej sprawie:
- Niezgodność charakterów!
- Stwierdzili na rozprawie!

Na pozór fraszka

Mądrzy się, choć niemądry.
Rżnie głupa niegłupi.
Wagą się chwali pusty,
a nie szklarz kit kupi.
czwartek, 26 maja 2011

Fraszka na dzieło skończone

Bóg stworzył Ewę. Krzyknął: "Dziewczyna!!!
Już nie poprawiam. Skończyłem! Finał!"



wtorek, 17 maja 2011

Kostium, czy garnitur?

Wyciągnęła z szafy stary płaszcz w kolorze kawy z mlekiem
- Ależ nie cierpię tego klasycznego, tuzinkowego kroju! Czuję się jakbym nie miała na sobie niczego, co by mnie wyrózniało, co by krzyczało:
- Oto Ona! To jej styl i sposób bycia, życia.., to Ona, a nie ktoś zuniformizowany, wtopiony w tło.
Ale cóż? Chłód poranka wymagał jakiej takiej "okryjbiedy", a stara ulubiona kurtka khaki z olbrzymim nieforemnym kapturem nie nadawała się na oficjalną wizytę w firmie, w której miała nadzieję dostać pracę.
Myśl o oficjalności, o rozmowie kwalifikacyjnej, dosłownie ją zmroziła, więc czym prędzej otuliła się połami płaszcza i owinęła wokół szyi kaszmirowy szal. Nerwowo bawiąć się frędzlami zerkała przez okno, czy nie nadjeżdża zamówiona taksówka.
- Dobrze, że nigdy nie pocą mi się dłonie. - Przecież to zburzyłoby idealne oficjalne przywitanie z potencjalnym pracodawcą. Byłaby zażenowana podaniem wilgotnej dłoni, zdradzającej nerwowość i brak opanowania. Mimo stresu zawsze umiała zapanować nad sobą, dobrać właściwe słowa, nałożyć nieskazitelny uśmiech i nawet rozsiąść się na odpowiednim krześle, na takim, które nie stoi gdzieś z boku, na peryferiach, które nie wskazuje, że jest osobą pozbawioną pewności siebie. Dobrze pamiętała szkolenia w swojej poprzedniej firmie dotyczące języka gestów. Była przygotowana do podjęcia metodycznej batalii o posadę.

Posady i wynagrodzenia bardzo potrzebowała, bo tkwiła w finansowym dołku, a sen z oczu spędzały jej raty hipotecznego kredytu i wszelkie bieżące i zaległe zobowiązania. Musi sobie poradzić! Nie ma innego wyjścia! Jest co prawda nie najmłodsza i na pewno konkurować jej przyjdzie z młodziutkimi, przebojowymi dziewczynami... Ale to nic - coraz częściej szefowie i kadrowcy doceniają osoby dojrzałe, które mają w sobie więcej poczucia odpowiedzialności, niż długonogie atrakcyjne małolaty.
Poradzi sobie!

....................................................................................

Weszła do poczekalni. Przed gabinetem kierownika czekało już kilka dziewczyn. Młode, pewne siebie, roześmiane. Rozmawiały półgłosem wymieniając swoje kwalifikacje, kursy i szkolenia... Któraś zapytała ją o wiek, o to czy ma dzieci, a skoro ma, to czy jest wystarczająco dyspozycyjna, by spełnić
oczekiwania potencjalnego pracodawcy... Odpowiedziała coś wymijająco, z widocznym dystansem. Dziewczyny miały na sobie, jak jedna mini spódniczki i obcisłe bluzeczki. W swoim klasycznym kostiumie i nieskazitelnie białej bluzce poczuła się nieswojo - jak dinozaur między współczesnymi gatunkami. Uruchomiła więc swój mechanizm "poprawiania samooceny" - zaczęła powtarzac frazę: "jesteś dojrzała, wiesz czego chcesz, masz do zaoferowania nie tylko wykształcenie, doświadczenie, ale i wysoki poziom odpowiedzialności, sumienności i samodyscypliny. Umiesz porozumiewać się z ludźmi, bo nie raz sprostałaś wyzwaniom w poprzednich zakładach pracy. Zawsze byłaś wzorowym pracownikiem, cenionym przez szefów."


Czekała na swoją kolej około godziny, lustrując twarze wychodzących z gabinetu konkurentek. Wychodziły pozornie zadowolone, ale gestykulacja utwierdzała ją w przekonaniu, że denerwują się, a ich pewność siebie cokolwiek stopniała. Któraś coś szepnęła o "wysokich wymaganiach", inna o "głupich pytaniach" i "czepialstwie"...

Weszła opanowana, z uśmiechem osoby znającej swoją wartość. I... Zdziwienie! Kierownikiem okazał się jej dawny znajomy ze szkolnych czasów! Od razu poczuła się lepiej i nieco wyluzowała. Napięcie opadło przy wspominkach i przy rozpuszczalnej kawie, którą na polecenie szefa przyniosła sekretarka. Miała nadzieję, że sytuacja jej sprzyja i że angaż ma w kieszeni. Przeciez "Gucio" (taką ksywkę miał w szkole kierownik) na pewno nie odeśle jej z kwitkiem. Wiedział przecież jak bardzo jest sumienna i zdolna.

Czas upływał w przyjaznej atmosferze. Co chwila wybuchali beztroskim śmiechem. Gucio wyrażał się o niej w samych superlatywach. Była pewna, że ma tę pracę. Na koniec rozmowy, kiedy filiżanki były puste, odezwał się:
- Wiesz, Gosiu, z chęcią zatrudniłbym cię, gdyby nie moje zasady. Nigdy nie daję zatrudnienia znajomym, bo nie sprzyja to interesom firmy. Muszę stawiać ludziom wysoko poprzeczkę. I muszę egzekwować wypełnianie obowiązków. Mam nadzieję, że rozumiesz..? Żadna inna kandydatka nie ma tak świetnych jak ty atutów, ale...
- Chyba jednak nie rozumiem... Nie chcę być zarozumiała, ale swoją wartość znam, a od ciebie nie oczekuję żadnych forów, taryf ulgowych, ani pobłazliwości. Nawet przez chwilę taka myśl nie postała w mojej głowie. Znasz mnie i wiesz, że zawsze byłam solidna i nigdy nie traktowałam lekko obowiązków. Nie czaruj więc i mów, o co tak naprawdę chodzi..!?

Nastąpiła chwila milczenia. Gucio potarł czoło, siegnął po długopis.., odłożył na miejsce... Szukał czegoś wzrokiem na półce unikając spojrzenia w oczy koleżanki.
- Dobrze...Stawiasz mnie pod ścianą, więc zdradzę ci moją kolejną zasadę - nade wszystko cenię fachowość i kwalifikacje.., ale... ubrane w spodnie..!



Oniemiała...Nie spodziewała się takiego tłumaczenia. Opanowanie diabli wzięli i odparowała:
- Dzięki wielkie, że poświęciłeś mi tyle czasu... Cennego czasu... Zatem w rewanżu pozwól sobie pogratulować... szczerości. I jeszcze życzyć tobie, aby w owe cenne spodnie był ubrany ktoś z jajami! Niezależnie od płci!

Bo właśnie tyle

1.
Kiedy ci słońca nie stanie
Diabłu ogarek spalę
na dłoni wyślę zajączki ze ściany.
Kiedy nie stanie ci słońca
i wiary.

Ref. Bo tylko tyle i może więcej
spróbuj przytulić do serca.
I tylko tyle i dużo jeszcze
Starczy ci u mnie miejsca
I dawać mogę, na ile zdołam
dla ciebie, do ciebie, dokoła...

2.
Jeśli ci tęczy nie starczy
Znam siedmiobarwne czary
zawieszę most nad burymi chmurami
Jeśli nie starczy ci tęczy
i wiary.

Ref. Bo...

3.
Gdyby ci siły zabrakło
Serce twe zbudzę darem
powodzią kwiatów zroszonych perłami
Gdyby zabrakło ci siły
i wiary.

Ref. Bo...

4.
Choćby nadziei nie stało,
ja ci użyczę swojej.
Znad bruku chwycę pełnymi garściami.
Choćby nie stało nadziei
i wiary.

Ref. Bo...


Wokal - Joanna Zawłocka
Muzyka i gitara - Maciej Samluk

kliknij aby posłuchać
środa, 11 maja 2011

echa

w echu pamięć zaklinam rozłożoną na części,
w pogłosie stąpnięć, w wyblakłej wstążce.
wije się wokół stronic żółtej płaszczyzny.
rozsupłuję węzełek - badam załamania
- ślady soczystych kolorów

głaszczę uśmiech spoza sepii nad retro kratą
i białym kołnierzem stosownie dystyngowanym.
zaglądam w oczy mirażom bajek.
odbijają się od ścian dawno zapomnianych
wzorków na żółtym tle kuchni.

wyjmuję z echa perełki (śpiewają stare nuty,
każda dźwięczy, zanim rozpłynie). za oknem mgła
ścieli piernaty. skrzypi tapczan: wiesz co? bo ja nic.
rozsupłuję węzełki, uwalniam zapach śliwkowej konfitury.
fartucha. blisko policzka z dala od strachów.

w echu pamięć zaklinam. każda część pasuje jak ulał.
zaklinam, echem jestem, z echa mój głos się składa.
z sepii, kołnierza, fartucha, starego tapczana.
bez nich żółta kartka, przezroczysta poza
bez dźwięków obca twarz.

Niebieskie nieporozumienie

odpiął skrzydła otoczył cieniem
z głowy aureolę zdjął
w piór bałagan rosę i promienie
jak w kapelusz kwiaty wpiął

niebieskie nieporozumienie
niebiańska pomyłka
aniołem być niełatwo
kiedy wszystko gmatwa
zgubiona chwila
niebieskie zdziwienie
na twarzy anioł ma
pyta jaki czart

odpiął skrzydła uwolnił z cienia
o szybę chłodzi skroń
strzepnął z włosów zaplątane piórko
kiego licha ono skąd

niebieskie nieporozumienie
niebiańska pomyłka
aniołem być nie może
kto ma kocie oczy
elektryczne iskry
zielone zmieszanie
na twarzy licho ma
pyta jaki czart

za anioła cieniem
tylko zadziwienie
bo anioł
diablo kocie oczy miał

skrzydła odrzucone
piórka roztrwonione
niebo zachmurzone
a anioł
w kulki z czartem gra
niedziela, 8 maja 2011

***

Limeryk z biura podróży 

Całe Mrągowo huczało,
że Romantyczce wciąż mało
egzotycznych wraż
i nadmorskich plaż...!
 By wszystko na Jawie zagrało!

Limeryk o strzale w stopę

Rycerzyk z Pułtuska w szale aże wyje:
- Co to za zwyczaje!? Kobieta mnie bije!?
Rwie szaty na sobie
i drapie po głowie...
- Kobieta...? - spytacie. - Kije - samobije.

  Skrzydlato - kopytne stworzenie

Szkapina z Łap - marzycielka
raz chciała się zmienić w wróbelka.
Kopytem wierzgała,
a wciąż nie latała...,
więc skrzydła dopięła na szelkach!

Limeryk filozoficzny

Filozof uznany z Taszkientu
był fanem kultury Orientu.
Mapy śledził
i się biedził:
byt badać, czy córy Koryntu?

limeryki białowieskie

Tupeciarz

Pewien łysy z Białowieży
na tupecik się zaperzył!
Że tupetu wiele miał,
tak w tupecik oddał strzał,
aż łysina uśmiech szczerzy!


Limeryk ufryzowany

Z Białowieży raz kumoszka
do fryzjera po kok poszła.
Loczki skręcił,
zachachmęcił
i tupecik zaplótł w koczka.

Nie do wiary limeryk

Wietrznik pewien z Białowieży,
gdy wiatr wiał, a śnieżek śnieżył,
chwycił za kieckę pannę,
patrzy, że trzyma sutannę!!!
I oczom zaprzestał swym wierzyć!

***

Limeryk sezonowy

Pewien erotoman z Mszany
zauroczył wszystkie damy.
Był sezon uniesień
nad rzeką i w lesie,
a finał..? W kołysce - bujany!


Limeryk niegroźny

Kobitka z Tureckiej Riwiery
bezpieczny spisała limeryk
- taki nie ukłuje,
wersów pięć się snuje,
a humor? Na cztery fajery!


Limeryk wierny zasadom

Urzędniczka z magistratu
nie przyjęła pięknych kwiatów
od petenta,
bo zajęta..!
..."Wyrywaniem" typków z czatu.
sobota, 7 maja 2011

Spacerem przez las

Upalna sobota zaprasza na spacer,
jak ścieżka cienista biegnąca w dal lasem.
Nieznanym przyciąga kuszący chłód cienia,
grą świateł przywabia i rodzi zdumienia.

Z zieleni liściastej tu drży origami
i w berka się bawi jaszczurka z trawami.
Aż nieba w uśmiechu jaśnieje policzek
i koncert pierzastych lotników gdzieś słyszę.

Wiewiórka trąciła leniwą gałązkę,
nurkując i tańcząc, chwytając przekąskę.
W mrowisku rozgardiasz i wieczne starania
o komfort i spokój, o ład pomieszkania.

Usiądę na trawy puszystość zieloną,
przyglądać się będę gałęzi pokłonom.
W pamięci uwiję wianuszek pejzaży.
Rozplotę, gdy upał się zimą zamarzy.

Kolekcję przypomnień zasuszę, jak kwiaty
o świcie zerwane z tęczowej rabaty.
Słoneczną kokardą misternie ozdobię
i jeszcze coś kiedyś o lesie opowiem.

O bezbarwności

Pewien motyl Kapustniczek, co miał kolor biały,
marzył o tym, by w zachwycie wielbił go świat cały.
Skromne skrzydła hardo prężył szukając barw cudnych.
Być Królowej Paziem pragnął, nie Bielinkiem nudnym.

Nagle Misio z wielką siatą wybrał się na łowy
- Kapustnika zaoszczędził, bo niekolorowy.
Pazie zaś poznały cenę rzucania się w oczy:
Nie wyróżniaj się za bardzo, bo do siatki wskoczysz!

Bajka o myszce

Dwa zajączki, het, na łące,
na tej, co zieleni burza,
na tej, co to bucha słońce,
furkot ptasząt, ziemi koncert...
Starczy tobie tła obrazu?
Więc do rzeczy, gawędziarzu.

Dwa zajączki buszowały,
w berka zwinnie sobie grały.
Zobaczyły myszkę polną.
Pomyślały: oto wolność!
Myszka w norkę się schowała.
Ot, już bajka moja cała.

Panienka z okienka

W dalekiej krainie pewna panna mieszka,
w wysokim zamku, w strzelistej wieży.
Spogląda z góry, jak płynie rzeczka,
jak drzew korony zieleń odziewa.
Tam ptak przysiada na bzu gałązkach,
tam wody blask przestrzeń olśniewa.

Dziewczynę obraz zachwyca co dnia,
o każdej porze maluje inny,
zmienny, cudowny, barwny krajobraz,
a jego zmianom pan Czas jest winny.
Zimą maluje bieli połacie,
wiosną kwiatami zdobi zieloność,
latem słoneczko na piasku macie,
jesienią rdzawe lasu postacie.

I wie dziewczyna, że gdzieś królewicz
błądzi i szuka, kluczy i wierzy,
że swoją pannę kiedyś zaprosi
do tego świata bajecznych przeżyć.
Pokona smoka, trolle złośliwe,
nie da się okpić złej czarownicy.
Bo w jego sercu pragnienie żywe
cudu uśmiechu oblubienicy.
czwartek, 5 maja 2011

bez pożegnania

bezpowrotnie kawał czasu zamknął drzwi.
bezszelestnie zabrał nawet skrzyp zawiasów.
pomyślałam, że na nowo trzeba żyć,
chwycić w dłonie przyszłe dni nie tracąc czasu.

bez pożegnań zmienić zamki, wytrzeć próg
z przydeptanych śladów gościa, z resztek kurzu.
zapomnienia łaskę może da mi Bóg
no i małą garstkę ciepłych, świeżych wzruszeń.
Obsługiwane przez usługę Blogger.