sobota, 30 sierpnia 2014

Limeryki kurpsioskie

Puscańska

Kurpsianecka spod Mysiańca
uwarzyła chłopu gzańca.
Łon nie załuwazuł,
ze śpetna na twazy.
Wytrzeźwział i zwział w poł rozańca.

A to beło w Łysech

Bez most sed Scepulek przes capki.
A beło to podle tej chatki,
w ktorej pleto kose
dziewuchy najzdrowse.
Na łeb dały jeden - a naści!

Mecyja

Wzion Gienek tańcować z pannico,
co niała psykrótko spodnice.
I była mecyja,
bo tak sie uwzijał,
ze na zień sie kładli kibzice.

piątek, 29 sierpnia 2014

mystic leaves

cyfr rozpisany ciąg
i wynik nienajlepszy
przykleja się do rąk
złożonych jak do wersów,
nieplanowanych strof
biegnących wprost do puenty,
że cyfry - głupi traf -
jak bagaż alimentów.

w podteksty wszyte łzy
w rąk linie papilarne.
i wzór trzydzieści trzy
wgryziony w życia mapę.
nie wiedzieć lepiej by,
nie liczyć na nikogo.
nie liczyć też na nic,
co zetrzeć je pomoże.

a może spisać je
na straty - w rozliczeniu.
pochylić nisko łeb
przed opcją wykreślenia
z pamięci, z życia, z rąk...
i z kartki - zamaszyście!
bezmyślnie zliczać już
tylko jesienne liście.

Przezorność

By burzy nie zasiać,
wolał nie zaorać.
Tęcza więc zaległa
okrakiem w ugorach.

Na takiej to niwie
wrony piszą morał,
że dla wegetacji
potrzebna jest pora(?)

A grunt - to spokojnie
dziurki dziobać wronie.
Pod rozpiętą tęczą,
 która w niebie tonie.
czwartek, 28 sierpnia 2014

Wszedł w rolę

Pewien Gienius spłachetek miał roli -
wieś beretem rzut od Suchowoli.
Adres zmienił w profilu,
aby czujność pomylić
pani, która miastowych (cóż?) woli.

wtorek, 26 sierpnia 2014

Honoris Causa?

Wykształcenie uzyskał wysokie -
hydraulik na fejsie - w pół roku!
Uniwerek w profilu
i matura - sprzed chwili.
Zalajkować, czy być pod urokiem...?


Limeryk zjadliwy

Podjechał vanem, a pani w wannie
właśnie zjadała pierwsze śniadanie -
ser tak dojrzały,
jak pan przybyły -
Sztum cały mlaskał, no a van nie.

Doping

Żmija zjadliwa z Madingou
jad jadła podczas treningu
w sztuce erystyki -
dało to wyniki
w zwarciu z mistrzami sparingu.

sobota, 23 sierpnia 2014

Mala forma cito crescit - w głowie się nie mieści!*

“Twój limeryk jest sprośny i basta!” -
rzekł do Klary raz w Mońkach imć Wacław.
“Co robić?” - myślała -
“Czy(m) żem dała ciała!?”
Ktoś doradził: “Pisz se epitafia!”


 *w tytule trawestacja maksymy: “Mala herba cito crescit” - zła roślina szybko rośnie.
piątek, 22 sierpnia 2014

Od biedy piosenka

nie był nad wyraz wesoły,
nie była przesadnie smutna.
z niego - żaden aniołek,
a ona nie była bóstwem.

ulica też całkiem zwyczajna;
szli średnio szczęśliwi przechodnie -
niesmutne przesadnie madonny
i wcale nieświęci panowie.

i miasto było przeciętne -
architekt z umiarem zaszalał.
dreptało ulicą nieszczęście,
co chciało, zwyczajnie, się zalać

gdzieś w barze, gdzie barman polewa,
a kompan - pijany “na zdrowie” -
nieszczęściu nieszczęścia wyśpiewa,
pijane pij-prawdy opowie.

nieszczęście nie było ogromne -
pod czapką się schować dało.
nie wiedzą więc zwykli przechodnie,
że ich przed kwadransem mijało -

po drodze do baru - na skwerze.
nie-anioł, nie-donna, nie-święty
o szczęściu, co skarbem, marzyli -
niezwykłym, wprost nieprzeciętnym!

nieszczęście spod czapki (pijane)
drapnęło się w głowę (chwiał bar),
bo z szafy grającej wybrzmiało:
“dwie biedy, to już skarb…!”*.



 ------------------------- *Cytat w tekscie pochodzi z piosenki pt.: DWA RAZY NIC
czwartek, 21 sierpnia 2014

nieścisła królowa

życie, to suma wszystkich strachów,
choć wypadkową jest odwagi.
zapis dzielenia - spójrz, nad kreską
inteligencja z emocjami.
poniżej prawdy - te ludowe.
różniczkowanie wiary w siebie.
wartość bezwzględna niewiadomych
i dla nadziei oś współrzędnych.

rzut płaski oka, wektor działań,
braki symetrii, człowiek - silnia...
królowa nauk w zadumaniu -
liczy na palcach (roz)wiązania.

środa, 20 sierpnia 2014

Olśnienie

Myślałam: coś mi wyszło,
gdy wszystko przepadło.
To coś, czym nakrapiałam
pustkę białej kartki.
Jeszcze dźwięki klawiszy,
które ciszę darły
i bezgłos zamieniały
w stukot. Zatem słyszę!
A skoro słyszę, żyję! -
ożywia mnie stukot...

A cisza aż zamarła
i zwarła się z kartką.

Myślałam, że wypełniam...
A ja w siebie wpełzłam.
Na biurku mysz bez oczu
zapełnia przestrzenie.

wtorek, 19 sierpnia 2014

w kościele - haiku

***
przez nimb z witraża
wpada złamane światło
w śnieg na marmurze

 ***
jesienna wilgoć
parasol na klęczniku
zrosił posadzkę

***
pomdlały lilie
wygasłe czarne knoty
pusty katafalk


niedziela, 17 sierpnia 2014

ciężki przypadek

nurtuje mnie (właściwie dręczy)
aspekt przypadku w statystyce -
na ile sami wybieramy
spośród składników zbioru "życie";
a ile trafia się przypadkiem,
ile przez błąd "okoliczności".
brakuje naukowych metod,
by przez skracanie wzór uprościć.

w grupie badawczej jest kawaler -
syn mu się trafił przez przypadek,
choć jego mamę przezorności
od dziecka uczył mądry dziadek -
ten, co przypadkiem poznał babcię
kiedyś na miejskim zieleniaku
i nazwał babcię opatrznością,
wynalezioną w korcu maku.

okoliczności im sprzyjały -
ich wozy konne bok w bok stały.

inna badana miała wszystko -
poukładane metodycznie.
znalazła w sama porę miłość,
wzorcową w zbiorze, mówiąc ściśle.
pech ją omijał wielkim łukiem,
lecz wyjechała do wód latem -
przypadek znalazł w zbiorze lukę
i jej wybranek spotkał magdę.

okoliczności im sprzyjały -
w bliskim sąsiedztwie rzecz się działa.

wzór się nie skraca - lecą lata
magdy i wspomnianego pana,
bo nie przypadkiem drzwi pomylił,
tamtego dnia, z samego rana.
bo ciut za dużo nocą popił,
gdy żona u wód, pustka w chacie...
wiec go poniosły w miasto nogi
i zakotwiczył przy sąsiadce,

która przypadkiem była sama -
w badanej grupie - nowy dramat.

na okoliczność zatem badan,
wybrałam sama - swój przypadek -
do analizy, obserwacji..,
jak się do tezy ma mój dziadek,
sąsiadka, miłość, fart, wybory...
i okoliczność, ze badana
weszła z badaczką w pewne spory
i odmówiła umieszczania

w elaboracie "naukowym",
który przypadkiem wpadł do głowy.

sobota, 16 sierpnia 2014

parodia*

kaktusy z dłoni zdrapuję pumeksem -
wciąż rosną nowe (czyżby pączkowanie?)
taki urodzaj, a skup nie przyjmuje,
więc ani grosza za nie nie dostanę.

szkoda kaktusów, no i dłoni szkoda -
choć była głupia (za to jaka żyzna!)
teraz higiena! - ktoś roztropnie gada -
no i sterylna wskazana jej czystość.

muszę umywać! - dawno obiecałam.
schowam w kieszenie, albo w rękawiczki.
będę o ręce od tej pory dbała.
a na kaktusy zakupię doniczki.

nie będę ręczyć za nikogo więcej,
by nie utracić ręki - z kaktusami.
z umiarem wierzyć w niezawodność wiary,
ze kolce kwitną pomiędzy palcami.





PARODIA - rodz. kaktusa Rodzaj zamieszkuje wyżyny Boliwii i północnej Argentyny. Opisano dużo gatunków, zasadność większości opisów jest jednak kwestionowana. W dzisiejszych czasach rodzaj ten jest mało popularny, jednak w większości są to atrakcyjne rośliny, średniej wielkości, i o ładnym uciernieniu. Najbardziej rozpowszechniona w naturze jest Parodia maassii, występująca w postaci wielu odmian i form, atrakcyjnie wyglądająca i łatwa w uprawie, można ją też często spotkać w hipermarketach. W uprawie Parodie nie są specjalnie trudne, ale potrzebują przepuszczalnego podłoża.
piątek, 15 sierpnia 2014

korzystając z prawa łaski

nie wińmy czasu, że ucieka,
że za pazuchą naszą młodość
schował i poniósł, że "psia jucha!"
i że należy nam się zadość
czynienie, no i zwrot własności.
więc za młodością chcemy w pościg.

nie wińmy czasu, żeśmy starzy,
bo słówko "starość" jemu sprzyja -
zaświadcza, że nam podarował
lata, co mogły być niczyje.
on nie każdemu dał po równo
starości tę zaletę główną,

która dowodem żeśmy mieli
młodość. więc trzeba się weselić.
nie każdy szansę miał być młodym,
potem dojrzałym, w końcu - starcem.
nie narzekajmy więc, by z czasem
łaskawy los nie groził palcem.

nie każdy dotrwa do starości -
nam może tylko pozazdrościć.

środa, 13 sierpnia 2014

Do puenty wiedzie cię księżyc (Trudne rozmowy 2)

Zaczynasz dopisywać puentę.
Budzisz uśpione obrazy.
Wyjmujesz słowa - spoza świadomości -
drżysz, a ja nieruchomieję,
kiedy palcem na monitorze
wskazujesz „nagą” i
„twarde prawo” z akcentem na „twarde”.

Za echem powtarzasz: „mam do tego prawo...”

Znajdujesz klucze do autobiografii.

I jeszcze „księżyc”,
który wrócił wyraźnym obrazem;
kiedy próbowałaś zasnąć.

Nieruchomieję, gdy prosisz o kolejne wiersze.
Boisz się. Boję się
następnej odsłony i kropki, którą postawisz
własnoręcznie. Spuchniętą w dzieciństwie ręką.

Ty w pamięci, a ja w wyobraźni -
uciekamy z szałasu – tam księżyc widział,
kazał zapomnieć.
Nie mówić, uciekać...

Mówisz do mnie i prosisz
o obróbkę urywków wspomnień –
zgubionych kluczy.

Boję się, by wytrychem
nie zniszczyć zamków.
A ty ze strachem naciskasz klamkę.


Wchodzisz w to.
Wchodzę w to.
Drżysz. A ja nieruchomieję.

Bez puenty (Trudne rozmowy 1)

Staje przede mną roznegliżowana puenta –
nie mam słów w stosownym rozmiarze.

Gołą rozbieram na czynniki
twojego (bez)dzieciństwa –
ty nie masz wspomnień,
a ludzie pojęcia
jak straszny nocą był księżyc
Kilkuletniej Skulonej w Fotelu,
kiedy szli w Polskę.

Twoje bezdzieciństwo przefrunęło
przez pół pokoju, gdy
małoletniej odmówili piwa w spożywczym –
tatuś zmęczony twardym prawem
wymierzył w ślepia Temidzie.

A matka uprawiała miłość –
upojona po brzegi - w twoim pokoju -
naga jak Pan Bóg stworzył.


Wybiegasz mi z metafory w sam środek krzyku
i piszesz prozę – wzbierają wulgaryzmy i turpizm.

Puenta zamiera w krtani ością z karpia,
którego nie było na Wigilii.
Był szczupak zebrany z libacji,
kiedy choinka roztaczała woń wódki.

Nie wiem jak ubrać puentę – nagą jak matka,
żywą jak wspomnienia, których nie masz.
Rozwrzeszczaną jak ojciec bez piwa.
Skuloną jak dziecko nocą w fotelu.

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Pani Petronela

Pieje Pani Petronela pieśń pochwalną - piersi pean.
Paweł pięknie prosi panią Petronelę: piej paradniej,
pokaż panom piękno piersi - pierwszy pragnę powab pieścić.

Prowokacja! - pani prawi. Piotr popiersie - pyk! - poprawi.
Pięścią pewnie Pana palnie - potraktuje personalnie!


środa, 6 sierpnia 2014

Poczekam, poczekaj

Dziękuję ci za to, ze jesteś,
dziękuję też tym, którzy byli.
Bo nawet niechciane odejścia
nie skradły mi minionej chwili.

Tej chwili mnie nikt nie nauczył,
a wryła się w pamięć - jak wiedza.
Dziękuję, ze jesteś, bądź byłeś.
A na to, co przyjść ma, poczekam.


wtorek, 5 sierpnia 2014

haiku upalnego lata

sierpniowy deszcz 

w słońcu rozbłysły
spęczniałe krople deszczu
toną w kałużach

letnia burza 

seledynowe niebo
pocięły błyskawice
deszcz chłoszcze chodnik
zrodlo: https://www.google.pl/url?sa=i&rct=j&q=&esrc=s&source=images&cd=&
cad=rja&uact=8&docid=4jC8v174AasA3M&tbnid=nc73_9
WaxdV7fM:&ved=0CAUQjRw&url=http%3A%2F%2Fwww.galeri

Obsługiwane przez usługę Blogger.