wtorek, 31 marca 2015

instrukcja dla (nie)zatapialnych

'Kiedy woda sięga ust - głowa do góry!' (Stanisław Jerzy Lec) 

nabierz powietrza - głęboko
upuszczaj bardzo powoli
nie bij na oślep - nie podda się woda -
nie masz szansy w zwarciu

możesz krzyczeć ‘ratunku’
wyłącznie w zrozumiałej mowie
na przychylnej fali odbioru

spójrz - w zasięgu koło ratunkowe -
ty i instynkt podnoszenia głowy
kiedy przypływ

głodu oddychania

piątek, 27 marca 2015

popełniony wiersz

na ładną sobotę wiersz
na starą kapotę też

i że wiatr za oknem gwiżdże, wiersz
i gdy ciasto mi nie wyjdzie, wiesz?

w formularzach, słupkach - wers
taki śmieszny i liryczny - z łez

gdzieś za kółkiem na czerwonym wiersz
kiedy żółty na zielonym mlecz

kiedy zmiana i bez zmiany - tekst
gdy na kacu, czy na bani - też

że jaskółka, albo słowik,
czas zakupy ranne zrobić,
buty cisną, reklamówka,
w palcie, w mini, fart, złotówka...

wtedy też
wiesz, wiersz

taki liryk, taki bajer
trend i zwyczaj, maj za majem
jak kolejny głupi wers
z durną puentą nowy wiersz

bo deszcz bo wiatr
bo coś gdzieś gra

spisany staje się fakt
wpięty w plik codziennych spraw

popełniony wiersz

czwartek, 26 marca 2015

zdjęcie kobiety z perkusją


nie wszystko podane na talerzach
czekam gotowa (pałeczki w górę)
stopa wymyśla stały rytm oczekiwań

werble milczą a ja wyobrażam - drumm drumm
oczami obejmuję tomy a basowy bęben
wybrzmiewa tak nisko w requiem for a dream

czekam gotowa na kadr markując ruchy dłoni


wtorek, 24 marca 2015

powierszyła tobie

wypalił z niej połowę. musiała się zwierszyć,
przed sobą, przeciw niemu, za wysoką cenę
i światu za nic, za być - choćby parę sekund.


rozpaliła się - na nic (to nic) - kiedy od niechcenia
ćmił. i upuszczał z dymem (uniesienia - z krtani).
całe zaciągnął w płuca. rozeszły się. zmdliły.


dobrze, że się zwierszyła - rozniosła po frazach -
wszystkie niedoprzełknięcia, niedouniesienia.
w połowie wypalone. pety tlące w wersach
i jeszcze na wpół żywą pamięć oddychania.



piątek, 20 marca 2015

erotyk jak klapsa

niech będzie soczysty
wgryzę się w miąższ
spłynie po brodzie 

strużki na dłoniach
wargi lepkie od soku
siódme niebo w gębie
pełnej podniebiennych
zmiękczeń


tylko nie mów że niebieskie migdały

to pestka

wtorek, 17 marca 2015

Dziewczyna z jednym okiem (swobodny przekład)

Girl With One Eye

Mówiła: “Stój - spękany tam grunt”
Odpowiedziałem: “wyluzuj i już”
Mała śliczna twarz zatrzymała rytm stóp
i teraz śpi z otwartym okiem -
taka cena jest.

Wtopiłem nóż w to oko - mam je.
Oglądam w domu jak umiera i schnie.
Miała sporo szczęścia - nie wyciąłem jej ust.
Dlatego śpi z otwartym okiem.
Lecz taka cena jest.

Mówię: “Hej, jednooka chciej
z dala trzymać palce - tort, moja rzecz!”
Mówię: “Hej, jednooka, wiedz
wytnę twoje serce, bo mnie zmusza do łez”.

Włożyłem jej pod spódnicę swą dłoń:
“To cię nie zrani, spokojna więc bądź.
Moja reputacja kryje męty i brud,
dlatego śpisz z otwartym okiem.”
To taka cena jest.

Mówię: “Hej, jednooka chciej
z dala trzymać palce - tort, moja rzecz!”
Mówię: “Hej, jednooka, wiedz:
wytnę twoje serce.
Mówię: “Hej, jednooka chciej
z dala trzymać palce - tort, moja rzecz!”
Mówię: “Hej, jednooka, wiedz:
wytnę twoje serce, bo mnie zmusza do łez”.
zrodlo photo:
http://galeria-brama.art.pl/jednooka-801.html

Teatrzyk kosmicznie absurdalny

On:
Czy wszystko dobrze? Jakoś dziwnie -
inaczej, niż zazwyczaj milkniesz.
I patrzysz krzywiej, niźli zawsze,
brutalniej przydeptujesz kapcie…

Ona:
Cicho, nie marudź, nie mąć ciszy!
Skoro się prosisz, to usłyszysz,
co mam ci dziś do powiedzenia,
choć taki dzień, ze tylko ściemniać.
Więc nie prowokuj…

On:
                              Solą w oku?
Kto? Niby ja? W co znowu grasz?!

Ona:
Żal gra mi w duszy - wredny moll,
a ty wymyślasz głupią sól.
Że co? Dla ciebie jestem słona?
A może nadto popieprzona?!
Nie drażnij, proszę!

On:
                               … ani myślę!
Lecz się domyślam oczywiście,
że jesteś z Wenus - stąd ten mars
na twoją buźkę wziął i wlazł.

Ona:
Ja chciałam, chciałam … choć całusa,
który by poniósł i powzruszał... 

On:
Przecież wzruszyłem! Ramionami!
A ty ten gest masz za co?! Za nic!

Ona:
Nie dogadamy się - to ściema -
dwie bajki, no i wiesz - dwie płcie.
Jak ogolony i kudłaty;
jak ktoś kto nie wie i kto wie.

On:
Znów kontra-veto vel czepianie!?

Ona:
Ty chcesz mi zgoła inne zdanie
narzucić siłą , stąd zarzuty…

On: No skoro tak, to wzuwam buty
i idę precz! A ty - co na to?

Ona:
Tam gdzie mniej pieprzu?! Na kraj świata?

On:
Raczej na Marsa! Bywaj, cześć!
Na Wenus dalej sobie siedź!

Ona:
Może zatęsknisz…

On:
Licho wie!

Ona:
Czy wszystko dobrze? Jakoś dziwnie -
inaczej, niż zazwyczaj milkniesz.
Sprawdź, czy przy sobie bilet masz
na kurs relacji Wenus-Mars.

poniedziałek, 16 marca 2015

studium odwagi

na kundlu sierść się jeży, kiedy
w ślepia mu zajrzy byle strach.
warczy i kąsa, dobrze wiedząc,
że łatwiej walczyć, niż się bać.

gdy przeszłość odcisk zostawiła,
w ściśniętych pięściach gniewność masz -
w niej upatrujesz źródeł siły,
bo wolisz walczyć, niż się bać.

męczące są ostrożne kroki,
a czujność bólem spina kark.
na szyi - obaw ciężki oddech,
więc gniewem mierzysz prosto w strach.

niedziela, 15 marca 2015

teksty_lia

*przyzwo(M)ity* 
nagą prawdę ubrał w zdania,
przecież negliż mus zasłaniać.


*myślozof*
rozebrał myśl na czynniki,
odmawiając jej dialektyki.


*odkrawczy* 
wypruł podszewkę z płaszcza -
tak się płaszcz spłaszcza.


*napiętnikacz* 
ekshibicjonizm? naganny!
w skarpetkach zapukał do panny.


*nożycoręki* 
w tym tekście nie razi jedynie przecinek -
zaleca się resztę powycinać.

zrodlo obrazka:
http://www.promedia.biz.pl/pl,aktualnosci-branzowe,49/trendy-w-manekinach,d377.html

sobota, 14 marca 2015

new message

to nie jet list otwarty bo otwartym nie będzie
spokojnie donosi więc o tym
że pusty sms nie został odczytany
w walentynki - z pustego nawet salomon
nie utoczy beczki śmiechu

telefon znowu nadawał bez odbioru
w zasięgu zabrakło lekkiej ręki
do znoszenia bagażu słów których
jest tak wiele do niepowiedzenia

czwartek, 12 marca 2015

przed burzą blues

kiedy na burzę się zanosi,
to tak mnie jakoś kusi zblusić.
burzowy temat i jak z nutek
zlizuję z kropli deszczu smutek.

i już się w kroplach (hop-la!) pluszczę,
słotą owijam tekst jak bluszczem
i bluszę średnio-smętny blues,
bo blues w szarugę ma ten plus,

że tak mnie dziwnie kusi blusić...
bo rynna zapodaje takt...
słońce za chmurą się zbiesiło
i siłą nuty chce mi rwać.

a świat się cały w kroplach pluszcze,
a rynna zapodaje takty.
głupiego blues’a bluszy głupia,
a deszcz na scenie kap, kap... chlapie.


nieproszony wierszyk

pogłaszcz troskliwie po włosach.
zobacz - są nieuczesane
jak myśli nie spięte w warkoczyk -
zburzone i rozbiegane.

więc ugłaszcz i mnie, i kosmyki,
bym wreszcie - podobna do ludzi -
przestała się z siebie wymykać.
niewiele, więc może nie szkodzi?

to nikły gest - znaleziony
wśród większych i mniejszych ważkości -
banalne muśnięcie skroni.
idź już. nim zacznę prosić.


środa, 11 marca 2015

Wewnątrz wersu

Chodź, napiszmy wspólny wiersz!
Podwoimy liczbę pytań - z takiego budulca
można wznosić drapacze głów.

Znajdziemy alternatywne puenty
i podwaliny pod kuszące dwuznaczności,
retoryczne figury. No chodź,

pomalujemy na biało. A kiedy zszarzeje,
włączymy rymy - wewnątrz wersu o tym,
że poeta - też człowiek - istota społeczna.


http://giznet.pl/chinski-dom-kultury-jak-wieza-z-kartek-papieru/

wtorek, 10 marca 2015

do konkretu od kotletów

kiedy się cała rozłażę
od marzeń, od marzeń, od marzeń
i kiedy się cała odmieniam
w marzeniach, w marzeń odcieniach, 

ty dziwisz się (cały - konkret)
i rzecz ujmując ściśle
dwa gesty - dól-góra - po brodzie,
kwitujesz: ja w to nie wchodzę

i spełniasz się w majsterkowaniu
lub oczu nie spuszczasz z ekranu
i wtedy nie jesteś marzeniem.
lecz faktem, tak zwanym spełnieniem.

i po co się, myślę, rozłażę
w marazmie rozlazłym od marzeń?
marzenie się samo zmienia
w konkrety - nie do wybaczenia

nad śrubką, nad netem, nad ti-vi.
fakt, konkret (dziwnie mi) - żywy!
z tych mrzonek, z miraży i bzdetów
do kuchni i zbitych kotletów
zagoni jak w kozi róg
myśl: marzeniem wciąż przecież być mógł…!


niedziela, 8 marca 2015

Zgrz_Ewki

***
Kupił kwiatek na Dzień Kobiet,
włożył w butonierkę.
Przecież święto, więc na pewno
świętująca zmięknie.

***
Na ósmego marca
kupił białą różę,
by tą różą w zębach
kobiety pobudzić.

***
Żonie kupił pralkę,
a kochance Merca.
Obie zakrzyknęły
jak automat - erzac!

***
Kupił żonie zgrzewkę
wybornego piwa
w Dzień Kobiet. A w domu
zdziwiony, bo krzywa.

sobota, 7 marca 2015

zawsze wśród ludzi (villanella)

zawsze wśród ludzi była otoczona śmiechem
i wszyscy powtarzali, że pogodą wabi,
że nie sposób nie podejść i nie uszczknąć ciepła,

które w lutym z siarczystym mrozem się rozprawi.
a ona, ona sama, tak chciała się bawić -
zawsze wśród ludzi, którzy kusili ją śmiechem,

którzy ciepło dawali, jak słońca promienie,
jakby smutek głęboki w sercu miał być grzechem -
więc nie wolno unikać zachłyśnięcia ciepłem.

pobiegła znów do ludzi, szukając człowieka,
obnażywszy w uśmiechu swój głód obcowania.
do ludzi biegła zawsze - na oślep, ze śmiechem.

na wargach niosła słowa - aż radość zakrzepła,
jak grymas utrwalony trudem zaklinania.
i nie sposób nie dostrzec, jak łaknęła ciepła.

aż raz jej wiatr wyszumiał: “zima tobie nie w smak!
a przecież chłodem mogę i latem przenikać -
zawsze, gdy gnasz do ludzi, otoczona śmiechem -
ja jestem za plecami, by wykradać ciepło.”


piątek, 6 marca 2015

spirometria

jak wiersz wolna
biała jak papier
milcząca niczym wielokropek


wpisuję siebie w siebie
nie umiem określić klimatu
coś w rodzaju na okoliczność
przestrzeni w której słowa
duszą się pod ciężarem
głosek bez znaczenia
i znaczeń wyrwanych z westchnień


środa, 4 marca 2015

czerpane garściami

dobro przyciąga biorców


stopniuję przymiotniki
zatrzymuje mnie 'najgorszy'


kiedy drżę o to
czym chciałabym się dzielić


wtorek, 3 marca 2015

'prawy do lewego'

kiedyś, być może, pogodzę się z tobą;
z wiedzą, że jesteś jak but nie od pary
i że nie sposób w różnych, albo w jednym
zaznać wygody - uszytej na miarę.

prawdopodobnie z tobą się pogodzę -
z twoim schematem (zwiesz go “bez schematów”),
gdy go odrzucę i podrepczę boso,
zdziwiona tobą, butami i światem.

i swoją cechą prób znoszenia różnic.
kiedyś, być może, będzie mi to dane,
kiedy usiądę po latach i dojrzę
jak piasek dzieli ślady wydeptane.

niedziela, 1 marca 2015

prognostyk

dzisiaj przymarzasz do kominka.
jutro odważnie chuchniesz w dłonie.
potrzesz o draskę - ledwie iskra,
a ty w jej blasku zechcesz tonąć,
szukając ciepła, odtajania...
w zmiennym klimacie przeżywania.

a później (może już za tydzień)
w sobie wyszukasz źródło ciepła
i rzucisz, że do wiosny idzie,
bo już się daje z siebie czerpać
nikłe zwiastuny krótszych nocy
i więcej światła razi w oczy.

a później, później będzie lato -
kominek jak atrapa w kącie,
jak przyczajony regulator
klimatu, w który znów się wtrąci
chłód i deficyt światłocienia -
do kolejnego przesilenia.

Femme Fatale

Ręce załamuje i odbiera głód.
Zachłannie pomnaża tygodnie bez snu.
Ubiera się w czernie. W oczach zimny blask.
Bezlitosna wiedźma! Nieskończony strach.
Światy zamazuje farbami bez barw.
Życie z nią u boku to nieludzki żart.

Pętlę chce zacisnąć – na czatach jak sęp!
Każdy dzień zamienia w lęk, w paniczny lęk...
Morderczyni woli – ostateczny grzech.
Jawi się zbawieniem niespisany tren.
Chciwa - kradnie noce - wredna niczym pies
do kości pokąsa – kto poznał, ten wie.

Kto przegnać ją zdołał, żegna się co dnia.
Rzuca na psa urok – i na urok zła.
Aby od cierpienia nie chcieć uciec w śmierć,
jak w ogród spokoju, w którym błogi sen
koi rozjątrzone i luzuje krtań.
Depresja – najgorsza z wszystkich femme fatale.


Obsługiwane przez usługę Blogger.