niedziela, 27 stycznia 2013

Nie trać nadziei

Być przy nadziei już nie zdołam,
Więc nie nakarmi mnie do syta.
Żyć nią - wątpliwa wielce dieta
- mi zalecono ciut utycia.

Pracy mi trzeba, nie otuchy,
Krzepi najbardziej tłusty rosół.
Do pracy zdrowia - chociaż trochę.
Dla zdrowia zda się święty spokój.

Spokoju nie da się okupić
mniemaniem: wiara czyni cuda.
Cudownie jest mieć cztery kąty.
I cztery kółka, gdy się uda.

Na skrzydłach wzleci wówczas dama
(z pierwszego wersu tegoż wiersza).
Szepnie do ucha: sama? W domu?
Dla dwojga przecież starczy miejsca!

I znowu runie święty spokój!
Wprost na podłogę gruchnie z hukiem.
Nadzieja - miłosierna pani?
Zawsze wynajdzie w całym lukę...




2 X skomentowano:

Unknown pisze...

jednak dobrze, że są takie luki... pozdrawiam :-)

Ela Gruszfeld pisze...

Czołem, Tomku! Oby w bilansie ogólnym właściwe proporcje zachować! Miło Cię tutaj gościć :)

Obsługiwane przez usługę Blogger.