środa, 27 lutego 2013

do diabła, czyli ars amandi

nie potrafię, no i nie chcę o miłości
pisać słodko, że aż lepi się pagina.
sypię zatem w wersy małą szczyptę soli
i dolewam nieco wytrawnego wina.

dla szczególnych jej smakoszy nuta przypraw
- pikanterii garstka: pepper i papryka.
niech ślinianki odurzone bukietami
przysięgają, że to właśnie je zachwyca.

niemniej w kuchni - jak to w kuchni - różnie bywa;
jak z miłością, nieco wyżej wzmiankowaną,
- w garze zmiesza diabeł strawę swym ogonem
i goryczy doda w niedogotowane.

jak mam tedy tym kochaniem - trochę gorzkim
podjąć gości, którym cymes się zamarzył?
może deser podać, miast głównego dania?
no a diabeł niechaj wcina, co uwarzył!


0 X skomentowano:

Obsługiwane przez usługę Blogger.