piątek, 22 sierpnia 2014

Od biedy piosenka

nie był nad wyraz wesoły,
nie była przesadnie smutna.
z niego - żaden aniołek,
a ona nie była bóstwem.

ulica też całkiem zwyczajna;
szli średnio szczęśliwi przechodnie -
niesmutne przesadnie madonny
i wcale nieświęci panowie.

i miasto było przeciętne -
architekt z umiarem zaszalał.
dreptało ulicą nieszczęście,
co chciało, zwyczajnie, się zalać

gdzieś w barze, gdzie barman polewa,
a kompan - pijany “na zdrowie” -
nieszczęściu nieszczęścia wyśpiewa,
pijane pij-prawdy opowie.

nieszczęście nie było ogromne -
pod czapką się schować dało.
nie wiedzą więc zwykli przechodnie,
że ich przed kwadransem mijało -

po drodze do baru - na skwerze.
nie-anioł, nie-donna, nie-święty
o szczęściu, co skarbem, marzyli -
niezwykłym, wprost nieprzeciętnym!

nieszczęście spod czapki (pijane)
drapnęło się w głowę (chwiał bar),
bo z szafy grającej wybrzmiało:
“dwie biedy, to już skarb…!”*.



 ------------------------- *Cytat w tekscie pochodzi z piosenki pt.: DWA RAZY NIC

2 X skomentowano:

Barbara Deckert pisze...

:) Myślę Elu, że takich mieścin, gdzie "architekt z umiarem zaszalał" , a ulicą drepcze nieszczęście, jest bardzo dużo. Bardzo realistyczny obraz namalowałaś i tylko szukać kompozytora...:))

Ela Gruszfeld pisze...

Dziekuje, Basiulka za dobre slowo :) Pozdrowienia serdeczne :)

Obsługiwane przez usługę Blogger.