czwartek, 2 października 2014

“...będą poduszeczki”

a ja dzierżę piórko w dłoni,
bo stosownie lekkie.
lekarz dźwigać mi zabronił,
przepisał tabletki.

a że medykament szkodzi,
bo żółcią zalewa,
więc za ciężkie pióra orle
niech chwyta, kto hart ma;

kto ma zdrowie do podrzutu
i do rwania sztangi.
a ja piórkiem wymaluję
ulotne mustangi,

dwie mimozy, pięć motyli,
zwiewne pajęczynki chwili.

dzierżę piórko - nie ma wagi.
ciężar gatunkowy
ma się nijak do lekkości -
przyjmując na rozum.

no i pióro z pustą dudką
może wypaść z ręki -
śliskie niczym brudne dutki
zarobione lekko.

więc przy piórku pozostanę,
swobodnie uniosę,
niczym bańki - hen! - mydlane,
jak kropelkę rosy.

pióropusza mieć też nie chcę,
bo zbyt mała głowa.
mnie wystarczy miękki puszek -
niech go niosą słowa.

no i zaoszczędzę ręce,
mając wagę słów na względzie.

0 X skomentowano:

Obsługiwane przez usługę Blogger.