sobota, 22 lutego 2014

Skype me! - cz. 2

A wiesz, Kochanieńki, wczoraj byłam u mojej młodszej koleżanki. Pijemy sobie naleweczkę dla zdrowotności... A ona mi nagle mówi, że ta Kowalska – Cesia, to już strasznie słaba i że z nią niedobrze, że już „pod siebie robi”... No to ja ją pytam: A pod kogo niby miałaby robić, jak nie pod siebie?! No i się koleżanka obraziła, że ja to jestem wredna i nieczuła. Powiedziała to dokładnie tak samo jak mawiał był mój św. pamięci... Świeć Panie...! A pamiętam dobrze, bo pamięć przedwojenna, że ho, ho...!

Najciekawiej to z tym świeceniem było! Bo on to taki był konserwatysta, że w sypialni nigdy światła nie zapalał i zawsze po ciemku. Więc kiedy go już dopadła skleroza po osiemdziesiątce, to zapomniał zgasić. Więc ja go się pytam (bo przy świetle, tom go dosłownie nie poznała): A pan to do kogo? A on mi na to, że do żony, ale że ja do niej zupełnie niepodobna, bo taka cała pomarszczona. To ja mu na to, że to tylko pomięta piżama! No i potem to już tę piżamkę razem wygładziliśmy... chi, chi...!

Ale wracając do tej mojej koleżanki – do Brońci – ta to dopiero ma sklerozę! Gadamy z nią kiedyś na skyp’ie, a ona mi w środku rozmowy przerywa, że się żegna, bo do kuchni musi, bo krupnik przypali. To ja jej mówię, żeby lapka ze soba zabrała, bo muszę dokończyć, co zaczęte... A ona, że niby jak? Że laptop u niej tylko w pokoju... To ja się ją pytam, czy ma wi-fi, a ona, że tak, ale że schowała to ustrojstwo w „dobre miejsce”, a teraz zapomniała, gdzie to miejsce z tym wi-fi się znajduje! A młodsza ode mnie o trzy lata!

I wiesz, Słonko, ja tak sobie myślę, że to przez tę akcelerację, co po wojnie przyszła – tak się szybko młodzi rozwijają, że zanim się zestarzeją, to już dziecinnieją!

A teraz to ja już się żegnam, bo dla żony prawnuczka - na Urodziny - robię stringi na szydełku. Muszę skończyć na jutro, żeby nie było, że na jutro - futro! No to paaa! Skype me innym razem, to Ci fotkę tych stringów pokażę!

0 X skomentowano:

Obsługiwane przez usługę Blogger.