niedziela, 26 października 2014

Aura (cz. 3)

- A pan co teraz robi, jak pan funkcjonuje? - Padło ostatnie pytanie sędziego. 
- Układam sobie nowe życie.

Twarz sędziego nie zdradzała emocji, sympatyzowania z którąkolwiek ze stron. Nawet nie próbowała rozgryźć, co jako człowiek, czuje gdzieś w duchu. Po co? Też chciała ułożyć swoją przyszłość i wolała się nie zagłębiać w emocjonalne stany, by działać racjonalnie i logicznie.

Była przygotowana na każdy ewentualny werdykt i wyeliminowała przeżywanie, strach, cholernie piekące poczucie krzywdy i cholerny gniew. Nie była przygotowana na jedno – na zakończenie procesu na tej właśnie rozprawie. Wszystko wskazywało na to, że trzeba będzie przedłożyć sądowi kolejne dokumenty, dowody, zeznania świadków... Ale sędzia powiedział:
- Dzisiaj zakończymy. Nie ma potrzeby kontynuowania.
Zgodził się tylko zapoznać z plikiem dokumentów obnażających kłamstwa pozwanego.

Na czytanie wyroku trzeba było zatem czekać do popołudnia. Poszła do domu. Nie musiała być obecna. Mecenas obiecał zadzwonić i przekazać informację.

Po kilku godzinach usłyszała w słuchawce pytanie:
- Czy siedzi pani? Nie? Więc proszę usiąść. Wyłączna wina pozwanego!


Nie było słońca, ani deszczu. Ot, przeciętna listopadowa aura. Normalny, zwykły dzień, w którym rozpływały się szczątki plastikowego kieliszka.


0 X skomentowano:

Obsługiwane przez usługę Blogger.