niedziela, 18 września 2011

I co, że wódka ciepła?!

i co, że disco polo? to nic, że wódka ciepła!
do tańca niosą nogi, kapela nie okrzepła.
pan Janek pije brudzia z księgową z dyplomami,
a Jacek się rozkleił nad barszczem z pierogami.

kierowca Rysio Ankę pod stołem trąca dłonią
- to nic, że nie kawaler. i tak mu oczka płoną.
nasz brygadzista Włodek dał w mordę Antoniemu,
bo kiedy dymi czacha jak nie przywalić?! czemu?!

pod stołem resztki schabu, na stole zimne nóżki,
a pani Zenia zrzędzi: przydałyby się kluski.
na scenie jakiś typek bryluje w karaoke.
a gość (ten pod krawatem) wysyczał: ale wiocha!

i fruną już brokaty wężykiem wokół stołów,
wodzirej wiedzie naród: na prawo, w lewo, w koło!
kotylion zwiądł u klapy i zwisa niczym tydzień.
znów jutro do roboty - dół, wzloty, tak jak w windzie.

i znów kierownik Staszek opieprzy panią Helę,
bo szybko znów zapomni, że tańczył z nią w niedzielę.
lecz dzisiaj jeszcze czule całuje przegub dłoni,
nie wskaże na tym balu stosownych miejsc w salonie.

wciąż płyną tony walca, na trzy kieliszki w górę,
by znowu gnać do tańca i śpiewać zgodnym chórem
ten walc i komplementy... nikt nie podpiera ściany.
i tylko Paweł trzeźwo skwitował: raut pijany.

2 X skomentowano:

Anonimowy pisze...

Gdy doszedł był do domu, Pawełek od morału,
to z zza karmana wyjął - wódeczkę i pomału,
wychylił. Gdy flaszkę już opróżnił, zrozumiał, że jest pusta.
Po chwili na wznak upadł, w konwulsjach otwarł usta.

I charcząc niewyraźnie, krzyknął, kończąc swe życie.
W integracji najważniejsze - jest moi drodzy picie!
Te słowa były ostatnie, cudownie wycharczane.
W czarnym worku na suwak, ciało zabrano nad ranem.

;)))

Ela Gruszfeld pisze...

Superowy epilog, Mariuszu :)))

Obsługiwane przez usługę Blogger.