sobota, 28 września 2013

Rymowany tekst o tym, jak smakuje proza (cykl: Uniesienie)

Nie szukam metafory twojego uśmiechu –
zbyt szczery, by przenośnią zniekształcać znaczenie.
Nie szukam ozdobników dla serdecznych gestów,
jak ręce wyciągnięte w drzwiach na powitanie.

Nie znajduję wersetów stosownych dla dłoni
chropawych od wysiłku i od serca ciepłych.
Szukam suchej koszuli, kiedy przemoczony
śmiejesz się tak po prostu i mówisz: rozpieścisz...

Na kuchennym blacie podgrzewa się obiad.
Jak głupia się rumienię, kiedy ci smakuje.
Zobacz, na stole ciasto, duży dzban kompotu...
I chwila, żywcem z prozy, sama się rymuje.

1 X skomentowano:

andante spianato pisze...

Cudowna codzienność Ellu

Obsługiwane przez usługę Blogger.