środa, 9 kwietnia 2014
W głąb nocy
Pantera była czarna. Równie duża jak lwy - oswojone. Ze stoickim spokojem między dziećmi. Ona – czarna i lśniąca - chowała pazury, ale przez skórę czuło się, że nieobliczalna i dzika. Pod jedwabistymi pozorami oswojenia.
Dzieci nie widziały jak w jej ślepiach błyska ostrze, jak mięśnie drżą pod sierścią. Drażniły, nie przeczuwając. Lew łagodnie potrząsnął grzywą. Wodził lwice. Potulne i spokojne. Przy nim – królu dostojnej powagi. Siły. Pan stadła, pan tego domu. Respekt.
Dom. Drewniany - był bliżej natury, niż by się mogło z pozoru wydawać. Za oknem zieleń i światło. Wewnątrz światłocienie tańczyły na wyścielonych miękkich skórach – na podłodze, na kanapie.
Dzieci nie widziały ostrza - ostrzeżenia, więc musiała je ustrzec. Krzyczała odganiając panterę. Lwy odkryły pamięć instynktu – strzygły uszami, zastygały gotowe do wyprawy w głąb bestii, która właśnie podnosiła łeb. Nie było dźungli, ale żyły jej prawa – w pazurach pantery, w ślepiach, w napiętych mięśniach. I w skoku – do gardła, z nagła, z gibką dzikością, gdy strzegła, a lwy czujnie strzygły i wciągały zapach potu – strachu. Instynkt kazał rękoma rozwierać paszczę dzikiej, gibkiej, nieobliczalnej, nie dać zacisnąć, zewrzeć. Kazał rozdzierać żuchwę, choćby ból w ramionach, choćby działo się wszystko, choćby... jak najdłużej. Zastygła, okrzepła, ale ręce wciąż rozwierały. Czuły siłę kłów, ślinę, która zdradzała, że zastygła na chwilę, na zmylenie...
Obudził ból w mięśniach, ręce z mocą obejmowały własne ramiona – napięte, jak do skoku, jak do obrony, jak do walki na śmierć. O życie. W oswojonej – nieobliczalnej dżungli. Uśpione instynkty budziły się nocą i przeciągały, jak lwice, wybudzone ze snu pomrukiem drzemiącej bestii.
Dzieci nie widziały jak w jej ślepiach błyska ostrze, jak mięśnie drżą pod sierścią. Drażniły, nie przeczuwając. Lew łagodnie potrząsnął grzywą. Wodził lwice. Potulne i spokojne. Przy nim – królu dostojnej powagi. Siły. Pan stadła, pan tego domu. Respekt.
Dom. Drewniany - był bliżej natury, niż by się mogło z pozoru wydawać. Za oknem zieleń i światło. Wewnątrz światłocienie tańczyły na wyścielonych miękkich skórach – na podłodze, na kanapie.
Dzieci nie widziały ostrza - ostrzeżenia, więc musiała je ustrzec. Krzyczała odganiając panterę. Lwy odkryły pamięć instynktu – strzygły uszami, zastygały gotowe do wyprawy w głąb bestii, która właśnie podnosiła łeb. Nie było dźungli, ale żyły jej prawa – w pazurach pantery, w ślepiach, w napiętych mięśniach. I w skoku – do gardła, z nagła, z gibką dzikością, gdy strzegła, a lwy czujnie strzygły i wciągały zapach potu – strachu. Instynkt kazał rękoma rozwierać paszczę dzikiej, gibkiej, nieobliczalnej, nie dać zacisnąć, zewrzeć. Kazał rozdzierać żuchwę, choćby ból w ramionach, choćby działo się wszystko, choćby... jak najdłużej. Zastygła, okrzepła, ale ręce wciąż rozwierały. Czuły siłę kłów, ślinę, która zdradzała, że zastygła na chwilę, na zmylenie...
Obudził ból w mięśniach, ręce z mocą obejmowały własne ramiona – napięte, jak do skoku, jak do obrony, jak do walki na śmierć. O życie. W oswojonej – nieobliczalnej dżungli. Uśpione instynkty budziły się nocą i przeciągały, jak lwice, wybudzone ze snu pomrukiem drzemiącej bestii.
Alfred Kubin: Czarna pantera |
kategoria:
proza
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kategorie
- a tak plagiatuja!!!!!!!!! (1)
- absurdalia (13)
- aforyzmy (9)
- autorskie recytacje (4)
- bajkolandia - wiersze da dzieci (10)
- Cykl liryczny "Mój świecie" (7)
- Cykl monologów: Skype me! (17)
- cykl: Trudne kobiety (10)
- erekcjato (7)
- fraszki (8)
- limeryki (22)
- lirycznie z rymem (168)
- proza (32)
- Przeklad(y) (5)
- recenzje - słowa wstępne (2)
- satyrycznie z rymem (40)
- tautogram (5)
- teksty piosenek (41)
- villanella (5)
- w miniaturze (59)
- wiersze wolne i białe (213)
- z rymem (53)
Archiwum
- czerwca (1)
- września (3)
- lutego (2)
- kwietnia (1)
- marca (1)
- października (2)
- sierpnia (3)
- lipca (3)
- czerwca (5)
- maja (1)
- kwietnia (4)
- marca (1)
- lutego (2)
- stycznia (13)
- grudnia (8)
- listopada (12)
- października (14)
- września (18)
- sierpnia (14)
- lipca (2)
- czerwca (4)
- maja (2)
- kwietnia (3)
- marca (9)
- lutego (2)
- stycznia (3)
- grudnia (1)
- listopada (4)
- października (1)
- września (6)
- sierpnia (5)
- lipca (7)
- czerwca (11)
- maja (10)
- kwietnia (33)
- marca (21)
- lutego (6)
- stycznia (11)
- grudnia (13)
- listopada (6)
- października (12)
- września (11)
- sierpnia (20)
- lipca (10)
- czerwca (1)
- maja (13)
- kwietnia (19)
- marca (17)
- lutego (17)
- stycznia (16)
- grudnia (11)
- listopada (2)
- października (1)
- września (8)
- lipca (1)
- czerwca (8)
- maja (9)
- kwietnia (14)
- marca (7)
- lutego (8)
- stycznia (14)
- grudnia (12)
- listopada (13)
- października (10)
- września (10)
- sierpnia (1)
- lipca (8)
- czerwca (4)
- maja (6)
- kwietnia (10)
- marca (17)
- lutego (4)
- stycznia (10)
- grudnia (12)
- listopada (8)
- października (17)
- września (28)
- sierpnia (6)
- lipca (5)
- czerwca (11)
- maja (15)
- kwietnia (59)
Obsługiwane przez usługę Blogger.
0 X skomentowano:
Prześlij komentarz