niedziela, 12 kwietnia 2015

Czerwony autobus




Dotarłam w dziesięć minut pod wiatę przystanku.
Parasol położyłam na drewnianej ławce.
Przez szybę umazaną aura niczym szklanka,
pod sklepem naprzeciwko pies waruje w aucie.

Tuż obok jakiś facet zawzięcie kartkuje
(przez ramię podpatruję: "Stepy Akermańskie").
Jakieś dziecko przerwało ciszę: "Mamo! Wujek!"
A w kącie wróżby lecą z rękawa Cygance.

Chodźmy, już czerwień widać - autobus zza rogu
wynurza, zjawiskowo rozbryzgując wodę.
Spod wiaty pokulona gromadka narodu

w ulewie w piruetach, aby suchą nogą.
Ten balet nie na deskach, krok w błoto - do przodu.
Powielam, błocę buty, przeskoczyć nie mogąc.

źródło:
http://rozmaitosci.com/komunizmu-problemy-z-estetyka/

10 X skomentowano:

Anonimowy pisze...

grzesznicy z ulicy...

wpadają na siebie potrącają
przed damę wpycha się jegomość
głowy sobie nie zawracają

SdR
widzi poetka swoistą bezradność

szofer ma niezłą uciechę
mógł pojazd zatrzymać tuż za błotem
on wie co byłoby grzechem
trochę na wyrozumiałość mieć ochotę

Ela Gruszfeld pisze...

przypadki (?) "w autobusie"
komunikacja zawodzi
gdy woda z nieba jak z wiadra,
a wyrozumiałość ... w szkodzie?

bezradność na stanowisku
na drewnianym pod wiatą
otulona czeka
aż chmury się przewalą.


Witam, SDR.
Oj, dawno nie widziany Czytelnik. :)
Już lecę, jak po ogień, po czajnik :)))

Anonimowy pisze...

świat bez maski...

Po czajnik pobiegła na jednej nodze
po co dlaczego czytelnik się nie... dowie
Może przypuszczać... jest w drodze
wróci wierszem wszystko pewnie powie

Czajnik nabyłam nowy ekskluzywny
pragnę wspaniałego aromatu kawy i herbaty
Patrzę na świat poetycko pozytywny
wszędzie gdzie tylko się da zdejmuję kraty!

PS
Pozdrawiam!
SdR

Ela Gruszfeld pisze...

Z czajnika wodę leje - kawa czy herbata?
Na obrus (w kratę) ściekła kropla - oj, rozleje!
A mówili - zamiast wierszy weź się za COŚ.
Zeszyt w kratkę do rosołu - się nie najesz!
Już esencja się roznosi - Caffe? Tea?
Wróżyć z fusów? Krata skrzypi, czy to drzwi? :)

Pozdrawiam SDR :)

Anonimowy pisze...

Linia nr "5" lub na rosół... rośnie chęć?
:)

Zaparza kawę z nowego czajnika
wcześniej zapytała kawa herbata
Rozlany roztwór obrus przenika
teraz wie dla niego tylko cerata

Po kawie rosół zaproponowała
chciała by poczuł się swobodnie
Zgodził się to mu talerz wylała
przypadkowo na jego spodnie

Chwyciła ścierkę chce wycierać
lecz miejsce zupełnie przesiąknięte
Nie pozostało nic jak go rozbierać
nie może gość mieć spodnie wymięte

Pobiegła z nimi prosto do pralki
dobiega ją głos - długo to będzie trwać
Słyszy jak on przysuwa się do wersalki
jak się wypiorą wyprasuję i dam znać

Pralka pracuje - mówi siadając blisko
może wiersz przeczytam z oczekiwania
uprzejmie proszę - tego dnia było ślisko
a ja jechałam na spotkanie ładnie ubrana

Och, pamiętam to wtedy na przystanku
pani umorusała nie tylko trzewiki i... nos
Nos nienaruszony... mam coś w garnku
kawał mięsiwa i bardzo dobry zrobiłam sos

Usiedli przy stole jedzą z apetytem danie
słychać czasami pralkę dziwnie skrzypiącą
Zjemy wysuszę i się zabiorę za prasowanie
gdy poszła ten gość - egzamin zdała celująco!
:)
SdR

Ela Gruszfeld pisze...

Rozmowa była grzeczna - kurtuazja i wdzięk,
Nawet pralka zasłuchała się w tembr.
Kiedy on myślał: zdała, ona : czy mnie się zdaje,
czy do rosołu dodałam sól? Kiedy stawiałam pranie.

I zdawać by się mogło, że bez znaczenia test,
a jednak. Punktacja wzrosła - ktoś docenił gest
i że obrus był w kratę, i że czajnik nagle zagwizdał,
i że nie przeszkodziła konwersacji ... bielizna :)

A teraz wieczór, pora podsumować wyniki -
pogawędki toczonej w rewirze dań i poetyki :)

Anonimowy pisze...

ZERO BEZWZGLĘDNE :)

Rozmowa nadzwyczajna nikt nie był głodny
soli w rosole nikt nie pamięta tylko makaron
Nie przeszkadzał na gościu ubiór swobodny
bo oprócz spodni ucierpiał odkurzony salon

Cała sceneria wpisała się w atmosferę miłą
nawet bez spodni jak się chce można z fasonem
On spotkał się z zapracowaną dziewczyną -
ona po jego odejściu ponownie zajęła się domem

Gdy wieczorem oceniła mam porządek i ład
usiadła do podsumowania dnia minionego dopiero
Podkreśliła swe równanie wyszło, że on rad
jeszcze raz zrobiła równanie z "X=rad"... dzień wyszedł na zero

;-)
SdR

Ela Gruszfeld pisze...

Bezwzględnie - zero lepsze od minusów.
Równowaga "winien" i "ma".
Bilansowanie wyniosła z księgowego kursu?
Wie, że 1+1 to dwa. :)

Anonimowy pisze...

NAJTRUDNIEJSZE ZADANIA

On paradował z minusami
nie było w nim nic dodatniego
Jest okropny nie zadbany
zwyczajnie to był do niczego

Nie golił się systematycznie
nie prał skarpet nie zmywał szklanek
Wymagania minimalistyczne
jego okna były bez kwiatów i firanek

Nie znał się na buchalterii
nie oglądał telewizji nie znosił kina
Losów nie ciągnął na loterii
i nie patrzyła na niego dziewczyna

Ona śliczna zadbana wesoła
wiecznie rozmarzona romantycznie
Konkretna i dobrze ułożona
ciekawa świata patrzyła krytyczne

Rozwijała swoje pasje i talenty
bawiła się słowem szukając metafor
Jej pociąg mknął polami mięty
zielone światło podniesiony semafor

Mogła pisać z rozmachem
lub w kilku słowach dużo dać treści
Z wiatrem chodzić pod pachę
lub być liściem co tak miło szeleści

Fruwać ptakiem w przestworzach
albo usiąść nad brzegiem rzeki rwącej
Ta rzeka myśli zaniesie do morza
te ze snów i te oświetlone jej słońcem

Plusy i zalety żadnych wad
nie skarżyła się nie w jej charakterze
Nie pokazywała żadnych łat
nie mówiła dziurę dętka ma w rowerze

I tak sobie żywot wiedli oboje
po swojemu rozwiązując z iksem równania
Czasami na blogu ich dwoje
w pogmatwanym świecie szuka rozwiązania

;-)
Z pozdrowieniami :)
SdR





Ela Gruszfeld pisze...

Analiza porównawcza, ale w sumie…
gdyby plusy i minusy wziąć za nawias…
to zalety i bezkwiaty (się rozumie!)
to są cechy, a nie plusy, albo wady.

Ona się nie skarży (sic!), ale nie znaczy,
że odkrywa swoje drugie tajne dna.
I na wersy sobie swoje przeinaczy
to co nie tak lub co może być faux pas.

Przekomarzał sie, z kozerą nosił zarost -
no bo gładki przecież tylko papier bywa.
Wymagania, by oszczędnie mierzyć miarą
tego co zazwyczaj żyje w świecie TiVi.

A skarpetki po co prać? Toż boso - zdrowo,
nie uczuli się na przędzę skóra stóp.
Lepiej boso, ale z podniesioną głową
fruwać wolno choćby w sferę górnych snów.


SDR - dziękuję za piękne strofki… :)

Obsługiwane przez usługę Blogger.