czwartek, 18 sierpnia 2016

ballada bez drogowskazów

nie wiem czy dojdę tam, gdzie zajść chciałam,
ale mam nogi, wiele par butów;
na głowę - czapki, na plecy - chałat.
i krętą drogę (nie cierpię skrótów).

nie mam gitary, więc łowię dźwięki:
zdziwień, radości, westchnięć i płaczu.
i wzrok mam kiepski - pewnie dlatego,
by widzieć więcej, niźli zobaczyć.

natura dała zmysł powonienia -
mówią: masz nosa (vel intuicję).
tylko na uszy bym narzekała,
bo nie chcą słuchać jej. oczywiście

“wiem, że nic nie wiem”, “myślę, więc…”. idę!
zawsze pogoda - w kratkę. nad głową
“niebo gwiaździste…”, a we dnie - słońce
zza chmury wyjrzeć znienacka może.

idę i dojdę! tam gdzie dam radę,
gdzie mi pisane - w czasoprzestrzeni.
a gdybym kiedyś straciła siły
i na kolana…, to szepnę ziemi,

że grunt, ta droga, stopy na piasku
i ten kłujący w podeszwę kamień…,
zachody słońca, kolory brzasku
i jeszcze ludzie idący ze mną.

0 X skomentowano:

Obsługiwane przez usługę Blogger.