piątek, 12 sierpnia 2016

Teatrzyk o (nie)spełnionym poecie i jego podstępnej żonie

- Chodź do łóżka! - prosi żona
- Cała jestem rozpalona!
Marzy mi się tet a tet…

- Czekaj, właśnie kończę wiersz,
a ty zawsze masz w nawyku
mnie rozpraszać. Erotyku
nie sfinalizuję, gdy ty
chcesz stosować stare chwyty!

- Chodź do łóżka! Dam ci… koncept -
a wiersz będzie niczym wrzątek.
Aż Erato w pąsach stanie!
Już nie klikaj - zrzuć ubranie.
Ja ci onomatopeję
(regularną!) wnet zapieję.
Zamiast co noc rymy klikać,
mógłbyś trochę w niej pobzzzykać,
achnąć, ochnąć, nim ochłoniesz
przy swej kreatywnej żonie.

Mąż podrapał się za uchem: -
No tom sobie wybrał! Sztukę!
Za cóż ja - poeta, cierpię
niczym zasępiony Werter?!

Westchnął trzykroć, dwakroć stęknął -
bo się w bólach rodzi piękno (?!)

2 X skomentowano:

Alina Z-G pisze...

A gdy piękno się zrodziło,
to wzrokiem własnej żony
został unicestwiony.

Może odwrotnie to było?
Ona żyła poezją,
nie jego ręką pisaną!
On myślał że walczy z Weną,
a zderzył się ze ścianą!



Elu, nie zwracaj uwagi na moje głupawki. Mam dość dreptania od jednej przychodni do kolejnej.
Pogoda była przyjazna, dlatego dziś byłam "ja ze mną na spacerze".
Buziaki.

Ela Gruszfeld pisze...

Alinko, proszę więcej "głupawek" :)
A spacer - miodzio i malina, gdy sprzyja pogoda :)
erdeczności! :)

Obsługiwane przez usługę Blogger.