wtorek, 27 grudnia 2016

Teatrzyk śmiertelnie absurdalny

Pani Eeee -
Już byś podniosła się z tych marów,
bo na nich leżysz jak ta mara.
Aż na pianinie kwiaty więdną,
chociaż nie jesteś taka stara.

Pani Aaaa -
Odstąp, diablico, życiem drażnisz,
gdy kuprem kręcisz, miast współczucia.
Ja na tych marach po ostatni...
oddech trwać będę - póki życia!

Pani Eeee -
No dobra, dobra, bo ciśnienie
skoczy ci łacno pod powałę;
krew tak się wzburzy poruszona,
że aż poruszy całym ciałem.

Pani Aaaa -
No gore, gore! Głupia babo -
niechybnie zejdę! Już mi słabo…!

Pani Eeee -
Coś czuję, zejdzie z tym schodzeniem,
bo ci rumieniec lico skraśnił.
Czy to nie aby uczulenie?

Pani Aaaa -
No chyba szlag mnie zaraz trafi!,

Pani Eeee -
Liczę na palcach - nie przeszkadzaj -
prognozy właśnie chcę uściślić,
ile na marach - się okaże…
Ale wyniki mam - już - w myślach!

Pani Aaaa -
Się nie fatyguj intensywnie,
bo zaraz nogi w przód i mignę!

Pani Eeee -
Oj, nie pleć, migotania komór,
przedsionków, kołatania serca...
masz zawsze, gdy nikogo w domu.
Gdy jestem, ustępują - z miejsca.
Więc nie szantażuj, maro jedna,
ja o wynikach powiem jednak.

Pani Aaaa -
O ty, mądralo przemądrzała!
Chcesz, abym zaraz umierała!?

Pani Eeee - 
Wiem i przyznaję: zejdziesz, Aaaa.
Ale wpierw będziesz żyć do śmierci.
A precyzyjnie - ze sto lat!

(...)
 Aaaa wstała. I rymnęła… z pięści!

Zdjęcie użytkownika Ela Gruszfeld - w strofach i w akapitach.

0 X skomentowano:

Obsługiwane przez usługę Blogger.