poniedziałek, 10 marca 2014

Dziwaczka bosa

I znowu bosa i jak Pan Bóg stworzył,
choć na przedwiośniu znowu go prosiła,
aby korektą opatrzył rodowód,
albo na nowo by się urodziła

w innym wymiarze - w ciepłej otulinie,
w której już zima nie będzie jej straszna.
W ładnych kozaczkach, w oprzytulnej dzianinie -
cała bez wierszy zapisanych maczkiem.

Bez pleceń ciągłych wpisanych w genotyp,
na które bliscy patrzą jak na dziwo.
- Po co? – pytają. Za mało ci prozy?
Bez wierszy przecież człowiek się obywa!

I żyje życiem - jakie by nie było!
W głowie ma rozum, a nie konsonanse.
Ty – w przyśnicielkę chyba się zmieniłaś.
Mogłabyś twardo po ziemi. Masz szanse

gadać po ludzku, a nie jak stuknięci.
O chlebie myśleć i o przyodziewku.
Sweter na drutach dziergaj, a nie wersy
na jakimś zmiętym papierowym skrawku.

Może i racja. Może gna w ułudę.
Ale co zrobić z tym cholernym genem,
który nie wiedzieć jakim wpełznął cudem
i bosą – głupią, w dziwaczkę zamienił?

4 X skomentowano:

Aranek - Teresa Fejfer pisze...

Wiesz Elu:) Sweter ogrzewa ciało, poezja duszę :)
Świetny tekst i sympatyczny ( jakby znajomy) portret:)
Pozdrawiam:)

Ela Gruszfeld pisze...

No, trochę już się znamy, Tereniu :))))))))

Barbara Deckert pisze...

Może i goła, ale bardzo bogata, choć nie nadziana :))
Przyjemny portrecik:))

Ela Gruszfeld pisze...

Rzecz od punktu widzenia zależy, Basiu :)

Obsługiwane przez usługę Blogger.